„Opozycja wybiera strategię przetrwania" – pisały wczoraj ukraińskie portale. W Kijowie zebrali się bowiem przedstawiciele opozycji, którzy postanowili, że będą „wspólnie patrzeć władzom na ręce podczas wyborów parlamentarnych w 2012 roku".
– Nie jesteśmy w stanie utworzyć jedynej partii politycznej, która wystartowałaby w tych wyborach. Ale możemy przynajmniej razem walczyć o to, by nie zostały sfałszowane – mówi „Rz" Jurij Kluczkowski, deputowany Naszej Ukrainy, która zainicjowała spotkanie. – Chcemy także razem zapobiec przyjęciu przepisów o zmianie ordynacji wyborczej – dodaje.
Zgodnie z pomysłem władz następne głosowanie do parlamentu powinno się odbywać według systemu większościowo-proporcjonalnego.
– Zatwierdzenie projektu ustawy w tej sprawie będzie formalnością. Połowa deputowanych trafi do Rady Najwyższej z list partyjnych, 225 posłów z jednomandatowych okręgów wyborczych – mówi „Rz" lider Ukraińskiej Partii Ludowej Jurij Kostenko. – Opozycja chce dojść do porozumienia, by wystawiać wspólnych kandydatów w okręgach jednomandatowych. Kandydaci niezależni mogą być przekupni i będą przechodzić na stronę rządzących – dodaje Kostenko.
Na wczorajszym spotkaniu zabrakło przywódczyni największej opozycyjnej frakcji w parlamencie Julii Tymoszenko. – Z pewnością będzie zainteresowana nową inicjatywą. Ona przede wszystkim może bowiem paść ofiarą fałszerstw. Tymoszenko nie wzięła udziału w tej dyskusji z powodów oczywistych. Ma proces sądowy – tłumaczył w rozmowie z „Rz" politolog Wiktor Nebożenko.