Rządząca koalicja odrzuciła w głosowaniu projekt opozycji o dekryminalizacji artykułu 365 kodeksu karnego. Przepisy te mówią o nadużyciu władzy powodującym „poważne następstwa dla państwa". To na ich podstawie jest sądzona Julia Tymoszenko oskarżona o niekorzystne podpisanie kontraktu gazowego z Rosją w 2009 r. Prokurator Lilia Frołowa żąda dla niej siedmiu lat więzienia.

Gdyby treść artykułu 365 została zmieniona, była premier miałaby szanse wyjść na wolność. Opozycja nie kryła wczoraj rozczarowania. Deputowani Bloku Julii Tymoszenko obstąpili mównicę z okrzykami „Wolność Julii!". – Sytuację w państwie oraz reputację sędziów może uratować teraz tylko wyrok uniewinniający – mówił Wiaczesław Kyryłenko, autor projektu, który przepadł w głosowaniu. Posłowie poparli za to zmiany kodeksu karnego, które zaproponował Wiktor Janukowycz.

Dziś parlament rozpatrzy projekt prezydenta. Jego przyjęcie nie pozwoli na oczyszczenie Tymoszenko z zarzutów karnych. Eksperci przewidują, że przywódczyni opozycji zostanie skazana, a Janukowycz nie ugnie się pod presją Europy nawet pod groźbą zerwania negocjacji o podpisaniu umowy stowarzyszeniowej Ukrainy z UE. – Zapewnienia Janukowycza podczas szczytu Partnerstwa Wschodniego w Warszawie, że nie ma wpływu na sąd, brzmiały cynicznie. Wyrok zapadnie, a Europa go połknie jak gorzką pigułkę – mówi „Rz" Jewhen Petrenko z Instytutu Polityki Otwartej w Kijowie.

Opozycja twierdzi, że jeśli Tymoszenko ma odpowiadać za nadużycie władzy, to równie dobrze można postawić przed sądem Janukowycza. Za to, że w kwietniu w Charkowie podpisał z prezydentem Rosji Dmitrijem Miedwiediewiem porozumienie o przedłużeniu stacjonowania rosyjskiej floty na Krymie.