W Brukseli w czasie spotkania ministrów obrony 29 państw członkowskich sojuszu północnoatlantyckiego przedstawił on swoja koncepcję „smart defence". Zaapelował do ministrów o przygotowanie propozycji wspólnych projektów wojskowych, które
w czasach kryzysu pozwolą na utrzymanie zdolności bojowych bez konieczności wydawania wielkich pieniędzy przez każdy z krajów. Na podstawie propozycji państw członkowskich Rasmussen przygotuje listę konkretnych projektów na szczyt NATO w maju w Chicago.
– Operacja w Libii była przeprowadzona z sukcesem przez Kanadę i Europę. Ale nie udałaby się bez kluczowego wsparcia ze strony USA. Pokazała słabości Europy w takich dziedzinach, jak wywiad, rozpoznanie, tankowanie w powietrzu – mówił sekretarz generalny. Wcześniej Rasmussen podkreślał, że współpraca jest potrzebna nie tylko w czasach kryzysu. Technologie obronne są coraz bardziej zaawansowane i kosztowne i trudno budować efektywne systemy pojedynczym krajom.
Tym bardziej że USA są coraz mniej zainteresowane pełnieniem funkcji żandarma Europy. Już kilka miesięcy temu były sekretarz obrony USA Robert Gates
w pożegnalnym przemówieniu w Brukseli ostrzegał, że Amerykanie tracą cierpliwość i przestają widzieć sens wydawania pieniędzy na obronę Europy. Wczoraj na spotkaniu w NATO po raz pierwszy był obecny jego następca Leon Panetta. Zaapelował do sojuszników w NATO, żeby utrzymali wydatki wojskowe na obecnym poziomie, a jeśli dokonują cięć, to nie mogą działać z zaskoczenia i powinny koordynować swoje decyzje z innymi.