Zdjęcia stromej skały na stałe weszły między innymi do klasyki kina. Do Dakoty Południowej każdego roku ściąga zaś około trzech milionów Amerykanów, a także turystów z całego świata, którzy na własne oczy chcą zobaczyć ten niezwykły pomnik.

A jest co oglądać. Twarze prezydentów mają wysokość sześciu kondygnacji (ok. 18 metrów), nosy mają 6 metrów długości, a źrenice mierzą pół metra. Gdyby zachowując te proporcje, wyrzeźbić resztę ich ciał, to postacie miałyby 141 metrów wysokości.

Samo wykuwanie twarzy zajęło jednak twórcom 14 lat i kosztowało około miliona dolarów. Prace nad pomnikiem – po usunięciu ok. 400 tysięcy ton urobku skalnego – zakończono 31 października 1941 roku.

I właśnie z okazji 70. rocznicy jego powstania miłośnicy 40. amerykańskiego prezydenta wrócili do pomysłu wykucia w stromej skale piątej twarzy – Ronalda Reagana.

– On był najlepszym prezydentem XX wieku. Zastał kraj o załamanej gospodarce oraz armii będącej w odwrocie na całym świecie, po czym kompletnie go odmienił – przekonuje Grover Norquist, szef projektu upamiętniającego spuściznę Reagana. 12 lat temu Kongres odrzucił podobny wniosek. Za rządów powołującego się na Reagana Baracka Obamy inicjatywę konserwatystów czeka prawdopodobnie podobny los.