Kościół obchodził go wczoraj już po raz 46., choć w niektórych krajach przypada on w innym terminie, na przykład w Polsce – we wrześniu.

Benedykt XVI orędzie do ludzi mediów poświęcił relacji między milczeniem a słowem, które są podstawą komunikacji międzyludzkiej. Te „dwa wymiary powinny się równoważyć, następować po sobie i dopełniać, by uzyskać autentyczny dialog i głęboką bliskość między ludźmi. Kiedy słowo i milczenie nawzajem się wykluczają, komunikacja ulega pogorszeniu". Jak bardzo? Wystarczy posłuchać jednej z licznych rodzimych audycji radiowych lub telewizyjnych, w których przekrzykujący się politycy albo publicyści wyłącznie mówią. Efekt jest taki, że odbiorcy, ale i uczestnicy takich programów, czują, że nie mają one sensu – niczego nie wyjaśniają, nie przybliżają do prawdy.

„Milknąc, pozwalamy drugiej osobie mówić, wyrazić siebie, a sobie samym na to, by nie być przywiązanymi jedynie do naszych słów czy też naszych idei, bez stosownej wymiany myśli" – to zdanie papieża odnosi się do nas, dziennikarzy, kiedy zadajemy pytania z tezą i chcemy słyszeć tylko to, z czym się zgadzamy. „Milczenie staje się niezbędne do rozróżnienia tego, co jest ważne, od tego, co jest zbędne lub drugorzędne" – to wskazówka dla ludzi mediów dokonujących selekcji informacji i dla odbiorców mediów gubiących się w zalewie informacji.

Benedykt XVI zauważa, że dzisiaj szczególnie poprzez Internet „człowiek jest bombardowany odpowiedziami na pytania, których nigdy sobie nie stawiał, albo potrzebami, których nie odczuwa". Tym bardziej jest więc potrzebne milczenie, czyli wyłączenie mediów, aby w ciszy rozpoznać, które bodźce i odpowiedzi odpowiadają na nasze rzeczywiste potrzeby. Słowem, jest to list dla każdego. Dla twórców i odbiorców mediów. Nie po to, by rezygnować z mediów i z nich nie korzystać, ale usprawnić komunikację społeczną.