Terror zmieni kampanię

Wybory we Francji. Tragedia w Tuluzie zwiększy poparcie dla Nicolasa Sarkozy’ego i Marine Le Pen

Aktualizacja: 22.03.2012 02:13 Publikacja: 21.03.2012 19:25

Obława policji na mieszkanie zabójcy z Tuluzy trwała wiele godzin

Obława policji na mieszkanie zabójcy z Tuluzy trwała wiele godzin

Foto: PAP/EPA

Od wczesnego ranka do późnego wieczora policjanci próbowali przekonać domniemanego zabójcę siedmiu osób, aby się poddał. Członkowie elitarnej jednostki policji kilka razy próbowali też wejść do jego mieszkania na przedmieściach Tuluzy, ale za każdym razem 23-letni Francuz algierskiego pochodzenia otwierał ogień. Ranił dwóch policjantów.

Mohammed Merah powiedział negocjatorom, że jest członkiem al Kaidy. Według relacji prokuratora zabójca przyznał się też do ataków i oznajmił, iż jest dumny z tego, że „powalił Francję na kolana". Żałuje zaś tylko tego, iż nie zabił więcej osób. – Chcemy go dorwać żywcem, aby poznać jego motywy i dowiedzieć się, kim byli jego wspólnicy, jeśli ich miał – mówił minister obrony Gerard Longuet. Tuż przed północą okolicą wstrząsnęły trzy głośne eksplozje. Jak powiedział Pierre-Henry Brandet, miały one przestraszyć zabójcę i skłonić go do poddania się.

Sprawdzony prezydent

Ataki dokonane przez Merah zgodnie potępili wszyscy najważniejsi kandydaci w kwietniowych wyborach prezydenckich, którzy na kilka dni oficjalnie zawiesili kampanię. Komentatorzy nie mają jednak wątpliwości, że mord w żydowskiej szkole w Tuluzie oraz wcześniejsze zabójstwa żołnierzy pochodzenia afrykańskiego mogą mieć istotny wpływ na wyniki wyborów.

Szczególnie ważna jest informacja, że zabójca z Tuluzy nie jest neonazistą, ale islamskim ekstremistą. Wzmocni ona bowiem takich kandydatów, jak Marine Le Pen – która ogłosiła wojnę z islamistami – czy Nicolas Sarkozy. Ten ostatni, starając się o względy m.in. sympatyków skrajnie prawicowego Frontu Narodowego, przekonywał niedawno, że we Francji jest za dużo imigrantów, i sugerował nawet, że Paryż może z tego powodu wystąpić ze strefy Schengen.

Tragedia powinna więc pomóc Sarkozy'emu w zmniejszeniu dystansu, który dzieli go od faworyta wyścigu socjalisty Francois Hollande'a, a być może nawet go wyprzedzić. – Na krótką metę Sarkozy na pewno bardzo zyska. Jako prezydent był wszechobecny w mediach. Podczas gdy jego kontrkandydaci musieli usunąć się w cień, on był na pierwszych stronach gazet i we wszystkich telewizjach – mówi „Rz" francuski politolog Georges Mink.

– Prezydent znów zaprezentował się jako człowiek czynu. Szybko udał się na miejsce tragedii i zarządził minutę ciszy. Spotykając się z liderami społeczności żydowskiej, pokazał też, że potrafi łączyć Francuzów – dodaje prof. Mink.

Klimat nietolerancji

Tragedię będą też wykorzystywać politycy lewicowi. Co prawda nikt nie sugeruje, że zabójca otworzył ogień do dzieci pod wpływem nacjonalistycznych wypowiedzi polityków, jednak – jak zauważa „The New York Times" – Francję czeka podobna do norweskiej debata nad tym, czy słowa skierowane przeciw imigrantom mogą podjudzać do zbrodni. Centrowy polityk Francois Bayrou już skrytykował ostatnie wypowiedzi Sarkozy'ego.

Jego zdaniem śmierć żydowskich uczniów – „zabitych z powodu pochodzenia i religii ich rodziny" – ma związek z „pogłębiającym się klimatem nietolerancji". Podobnego zdania są też Hollande i jeszcze bardziej lewicowy kandydat Jean-Luc Mélenchon, który zaapelował, aby ludzie „staranniej dobierali słowa". W odpowiedzi członkowie ekipy Sarkozy'ego oskarżyli Bayrou o próbę zbicia politycznego kapitału na morderstwach. – Z pewnością wątek odpowiedzialności Sarkozy'ego za podburzanie atmosfery będzie powracał. Do wyborów został miesiąc i wiele może się zdarzyć – zaznacza Mink.

Dżihadyści We Francji

Czy będzie nowa fala zamachów

W 1995 r. od lipca do października we Francji doszło do dziewięciu zamachów. Wybuchały bomby ukryte w pociągach i koszach na śmieci. Zginęło dziesięć osób, a ponad 200 zostało rannych. Doszło też do ataku na żydowską szkołę w Lyonie. Akcją kierował z Algierii nieżyjący już były szef Islamskiej Grupy Zbrojnej (GIA) Dżamel Zituni. Potem islamscy ekstremiści zostawili Francję w spokoju, co nie uśpiło jednak czujności służb, które nadal uważają ich za największe zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa. Zachodnie wywiady uprzedzały zresztą, że w ostatnim czasie z pogranicza afgańsko-pakistańskiego wróciły dziesiątki młodych dżihadystów, a kilku może znajdować się we Francji. Mohammed Merah, podejrzany o zamachy na żydowską szkołę w Tuluzie, a wcześniej zastrzelenie kilku żołnierzy, był na liście służb antyterrorystycznych wśród kilkunastu innych islamskich ekstremistów. Za sympatyka dżihadystów uchodził też jego brat. Zabójca odwiedził Afganistan i Pakistan, był obserwowany, ale nic nie wskazywało, że szykuje zamachy. Żołnierzy wybrał za cel w proteście przeciwko udziałowi Francji w operacji w Afganistanie, żydowską szkołę, by zwrócić uwagę na problem Palestyńczyków. Chciał też ukarać rząd za zakaz noszenia burek na ulicy i chust islamskich w szkołach. — mt-o

Od wczesnego ranka do późnego wieczora policjanci próbowali przekonać domniemanego zabójcę siedmiu osób, aby się poddał. Członkowie elitarnej jednostki policji kilka razy próbowali też wejść do jego mieszkania na przedmieściach Tuluzy, ale za każdym razem 23-letni Francuz algierskiego pochodzenia otwierał ogień. Ranił dwóch policjantów.

Mohammed Merah powiedział negocjatorom, że jest członkiem al Kaidy. Według relacji prokuratora zabójca przyznał się też do ataków i oznajmił, iż jest dumny z tego, że „powalił Francję na kolana". Żałuje zaś tylko tego, iż nie zabił więcej osób. – Chcemy go dorwać żywcem, aby poznać jego motywy i dowiedzieć się, kim byli jego wspólnicy, jeśli ich miał – mówił minister obrony Gerard Longuet. Tuż przed północą okolicą wstrząsnęły trzy głośne eksplozje. Jak powiedział Pierre-Henry Brandet, miały one przestraszyć zabójcę i skłonić go do poddania się.

Pozostało jeszcze 81% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1185
Świat
„Kamień Pamięci dla Polski” w Berlinie – niedokończony i bez jasnego przekazu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1184
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1183
Świat
Trump podarował Putinowi czas potrzebny na froncie