Drugiego kwietnia prezydent Miedwiediew spotka się z liderami niezarejestrowanych partii opozycyjnych, by porozmawiać z nimi o reformach politycznych. Do pierwszego takiego spotkania z opozycją doszło w lutym. Były wicepremier Borys Niemcow, który w nim uczestniczył, twierdzi, że Miedwiediew podejmie śmiały krok i jeszcze przed inauguracją prezydentury Władimira Putina ułaskawi kilku więźniów politycznych z listy przekazanej przez opozycję po protestach 4 lutego. Otwiera ją były szef Jukosu Michaił Chodorkowski.
Czy rzeczywiście ma szanse wyjść na wolność przed końcem wyroku w 2016 roku?
Wątpliwości co do tego mają zarówno adwokaci, jak i rodzina Chodorkowskiego. Matka uwięzionego oligarchy Marina bardziej niż w dekret prezydenta wierzy w to, że Putin uwolni jej syna pod presją masowych protestów. Deklaracje Niemcowa podważają też rosyjscy politolodzy. Zdaniem Igora Jurgensa przeszkodą na drodze do uwolnienia Chodorkowskiego jest „pion policyjno-prokuratorski, który uzna to za policzek". Jurgens uważa, że jeśli nawet Chodorkowski pójdzie na ustępstwa i nie będzie ścigał prześladowców, to zachodni akcjonariusze Jukosu mogą zażądać od Rosji odszkodowań.
– Wolność Chodorkowskiego zależy od Miedwiediewa. Wystarczy, że znajdzie 15 minut na podpisanie dekretu w tej sprawie. Mógł to zrobić wiele razy, ale tego nie robi. To znaczy, że ma jakieś powody – mówi „Rz" Gleb Pawłowski, były spin dok-tor Kremla. Pytany, czy Miedwiediew ryzykuje utratą fotela szefa rządu, uwalniając byłego szefa Jukosu, odpowiada przecząco. – Wątpliwe, by ta sprawa zaszkodziła Miedwiediewowi. To, że zostanie premierem, było elementem jego wcześniejszego porozumienia z Putinem. Miedwiediew jest wolnym człowiekiem i ma szanse zrobić coś dobrego, ale nie mam powodów, by w to wierzyć – dodaje.
Faktem jest jednak, że 5 marca Miedwiediew polecił Prokuraturze Generalnej, by przejrzała wszystkie sprawy zgłoszone podczas lutowego spotkania z opozycją. Obok Chodorkowskiego na liście znaleźli się jego współpracownik Płaton Lebiediew, opozycjonista Siergiej Mochnatkin i oficer MSW Siergiej Arakczejew. Następnego dnia Sąd Najwyższy poprosił o akta spraw Chodorkowskiego i Lebiediewa. Z pewnością nie było to wystąpienie wbrew Putinowi, który publicznie uznał, że w decyzji Miedwiediewa „nie ma niczego dziwnego". Czy mamy więc do czynienia z samodzielną akcją kończącego kadencję szefa państwa, obliczoną na umocnienie wizerunku liberała przed objęciem urzędu premiera, czy też z kolejnym elementem porozumienia Putin – Miedwiediew?