„Proszę o przyjęcie mnie w szeregi Ogólnozwiązkowego Komunistycznego Związku Młodzieży imienia Lenina. Obiecuję wykonywać zlecone mi zadania" – napisał w 1952 roku student wileńskiego konserwatorium muzycznego Vytautas Landsbergis. Obietnicy jednak nie dotrzymał. W końcu lat 80. stanął na czele niepodległościowego ruchu Sajudis, który wywalczył niepodległość Litwy od ZSRR.
Dzisiejszy konserwatywny eurodeputowany mówi, że w 1952 roku „został przyciśnięty, więc wstąpił". Uważa, że upublicznienie dokumentu jest reakcją na jego działalność polityczną.
W ostatnim czasie szczególnie aktywny jest w sprawach polskich. We wczorajszym komentarzu w dzienniku „Lietuvos žinios" ostro zaatakował Polskę za wsparcie dla polskiej mniejszości na Litwie. Oskarżył polski MSZ, że „kupuje od rodziców dzieci" (chodzi o wypłacenie po
1 tys. złotych na dziecko, które zostało wysłane do pierwszej klasy szkoły polskiej). Poparł prezydent Dalię Grybauskaite, która odrzuciła zaproszenie prezydenta Bronisława Komorowskiego na niedawny warszawski szczyt przywódców Polski, Litwy, Łotwy i Estonii.
Jak tłumaczy inicjator przypomnienia komsomolskiej młodości patriarchy litewskiej niepodległości, młody lewicowy polityk Juras Požela, „po prostu chciałem wywołać dyskusję i pokazać, że nie tylko obecni socjaldemokraci byli komunistami i komsomolcami. Wśród byłych członków tych organizacji jest również sporo konserwatystów oraz działaczy innych partii politycznych".