Zarówno Valerie Trierweiler, partnerka nowego prezydenta Francji Francois Hollande'a, jak i Daniela Schadt, przyjaciółka prezydenta Niemiec Joachima Gaucka, są dziennikarkami. Obie poznały swych partnerów w mało romantycznych okolicznościach, niejako przy okazji wykonywania obowiązków zawodowych. Tak już nieraz bywało, gdyż związki dziennikarek z politykami nie należą do rzadkości w żadnym kraju. Odwrotne sytuacje niemal nie występują, co można tłumaczyć faktem, że kobiet w polityce ciągle jeszcze jest stosunkowo mało.
Dość przypomnieć, że żoną człowieka, który miał niemałe szanse, aby zostać prezydentem Francji, również jest dziennikarka. Mowa o Dominique'u Strauss-Kahnie, którego kariera polityczna zakończyła się nagle przed rokiem w nowojorskim hotelu. Także były kanclerz Niemiec Gerhard Schröder poznał swą kolejną i obecną żonę w trakcie wywiadu, jaki robiła dla „Bilda".
Wróćmy do Valerie i Danieli. Obie są ambitne i nie zamierzają zamienić swych karier zawodowych na obowiązki pierwszych dam. To będzie trudne, ale nikt nie ma wątpliwości, że ich wpływ na działania ich partnerów będzie większy, niż miało to miejsce do tej pory w przypadku prezydentów Francji i Niemiec. – W czasach, gdy nawet prezydent USA oświadcza, że nie ma nic przeciwko małżeństwom homoseksualnym, nie może nikogo dziwić, że towarzyszka życia prezydenta Francji nie jest jego żoną – mówi nam Dominique Moisi, politolog. I nie dziwi, gdyż wszyscy dobrze pamiętają, jak luźne relacje małżeńskie łączyły prezydenta Jacques'a Chiraca z żoną czy miłosne perypetie Nicolasa Sarkozy'ego.
W Niemczech jak we Francji
W Niemczech panuje nieco inna wrażliwość obyczajowa, ale zbliża się w szybkim tempie do poziomu francuskiego. Pojawiły się więc nieśmiałe głosy, że prezydent Gauck powinien pomyśleć o małżeństwie, gdyż dodałoby to powagi jego urzędowi. Problem w tym, że jest nadal żonaty i nic nie wskazuje na to, aby miał zamiar się rozwodzić w wieku 72 lat i zaserwować Niemcom pierwszy w historii spektakl ceremonii ślubnej urzędującego prezydenta. – Obywatele nie mają prezydentowi za złe, że tak ułożył sobie życie jak wielu z nich – tłumaczy „Rz" Werner Patzelt, politolog. Tym bardziej że nie jest przedmiotem żadnych debat fakt, iż szef niemieckiej dyplomacji żyje w partnerskim związku homoseksualnym. Niemcy zdają sobie przy tym sprawę, że zawód polityka jest niezwykle trudny do pogodzenia z życiem rodzinnym. Stąd też wysoki stopień tolerancji. Nikt nie ma też nic przeciwko temu, że partnerki oraz żony polityków w większym stopniu niż dawniej wywierają wpływ na ich polityczne zachowania. Prezydent Gauck nie kryje, że korzysta z rad doświadczonej dziennikarki „Nürnberger Zei-tung", jaką od lat jest Daniela Schadt. Kierowała tam działem politycznym. Jej sugestie przydają się prezydentowi niezwykle w kontaktach z mediami.
Nowy początek Hollande'a
Ale Francois Hollande zawdzięcza swej partnerce znacznie więcej niż prezydent Niemiec. Daniela Schadt nie odgrywała w kampanii wyborczej Joachima Gaucka żadnej roli z tego prostego powodu, że kampanii w ogóle nie było. Prezydenta wybiera w Niemczech Zgromadzenie Federalne, ale jest to w zasadzie formalność, a kandydat jest mianowany przez przywódcę partii, która ma przewagę w Zgromadzeniu. Inaczej we Francji. Valerie Trierweiler uczestniczyła w kampanii u boku swego partnera i brała udział w przygotowaniu go do nowej roli. – To ona zmieniła wizerunek Hollande'a – pisały francuskie media. Dzięki niej schudł o całe dziesięć kilo i nikt nie nazywa go już puddingiem, jak poprzednio. To ona przyczyniła się do tego, że w czasie niezwykle ważnej debaty telewizyjnej z Nicolasem Sarkozym zaprezentował się jako prawdziwy mąż stanu, zrywając ostatecznie z wizerunkiem pozbawionego szarmu eksperta od wielkiej polityki.