Stany Zjednoczone musiały się częściowo wycofać ze swoich zarzutów, że Rosja sprzedaje reżimowi helikoptery bojowe. Waszyngton przyznał, że maszyny już wcześniej były w posiadaniu syryjskiej armii, a Rosja jedynie przeprowadziła ich modernizację.
– Nowe czy nie, mogą posłużyć do tego samego celu, do jakiego już były wykorzystywane, czyli tłumienia demonstracji – podkreśla rzeczniczka Departamentu Stanu Victoria Nuland.
Zachód próbuje wszelkimi sposobami wywrzeć presję na Kreml, aby zaprzestał wspierania reżimu Baszara Asada, który bezkarnie topi we krwi trwające od ponad roku protesty. Zdaniem ONZ zginęło już w nich ponad 9 tys. ludzi.
Moskwa jednak zręcznie odpiera zarzuty.
– Dostarczamy jedynie broń, która mogłaby być użyta, gdyby Syrii groziła interwencja z zewnątrz – stwierdził szef rosyjskiej dyplomacji Siergiej Ławrow. Oskarżył też Amerykę o hipokryzję, przypominając, że sama zaopatruje w broń władze Bahrajnu, gdzie sunnicka mniejszość rządzi szyitami, a władze również siłą tłumią protesty.