– Przychodzą ze spuszczonymi oczami, podają fałszywe nazwisko i numer telefonu i chcą jak najszybciej mieć zabieg za sobą – mówi cytowany przez „Le Monde" dr Gregory Staub, chirurg z Europejskiego Instytutu Chirurgii Estetycznej pod Paryżem. Zabieg hymenoplastyki, czyli rekonstrukcji błony dziewiczej, jest popularny wśród muzułmanek z Tunezji, Libanu, Senegalu, ale poddają mu się także Wietnamki. Najwięcej zabiegów wykonuje się w lipcu, gdy tradycyjnie zawiera się najwięcej ślubów.
Zazwyczaj zabieg wykonuje się tydzień przed nocą poślubną, co daje gwarancję, że rodzina będzie mogła z dumą zaprezentować skrwawione prześcieradło.
Jest to proceder popłatny – trwający blisko pół godziny zabieg kosztuje od 1800 do 3000 euro. Tańszą opcją jest skorzystanie z oferty biura podróży – te oferują za 1250 euro pakiet zawierający zabieg przeprowadzony w Tunezji wraz z przelotem i pobytem. To właśnie Tunezja jest krajem, gdzie hymenoplastyka jest najbardziej popularna. Specjaliści twierdzą, że tylko 20 proc. Tunezyjek w momencie ślubu jest prawdziwymi dziewicami, a aż 75 proc. to „dziewice z gabinetów medycznych". Duchowni islamscy pewnie godzą się z tym stanem rzeczy, skoro kilka lat temu znieśli fatwę, którą obłożone były zabiegi.
Najuboższe muzułmanki muszą zainwestować zaledwie 25 dolarów – tyle kosztuje plastikowa błona dziewicza z kapsułką czerwonego płynu, oferowana na przykład w Egipcie.
—Maja Narbutt z Paryża