Reklama

Stany Zjednoczone powracają do Afryki

Polityczny maraton sekretarz stanu USA Hillary Clinton w Afryce już przynosi pozytywne skutki

Publikacja: 09.08.2012 01:25

Stany Zjednoczone powracają do Afryki

Foto: AFP

Rozpoczęta 31 lipca dziesięciodniowa podróż Hillary Clinton do 11 krajów afrykańskich symbolizuje zmianę nastawienia USA do regionu. Przede wszystkim Amerykanie nie chcą pozwolić na dominację Chin w regionie. W roku wyborczym nie bez znaczenia jest też zademonstrowanie przez administrację walczącego o reelekcję Baracka Obamy, że nie stracił on zainteresowania Afryką, co powinni docenić Afroamerykanie w USA.

Lista tematów poruszanych przez Hillary Clinton w odwiedzanych stolicach jest imponująca. W Senegalu chwaliła najlepiej funkcjonującą afrykańską demokrację. W balansującym na krawędzi wojny Sudanie zdołała skłonić dwa kłócące się o podział dochodów z wydobycia ropy państwa sudańskie do zawarcia porozumienia.

Efekt amerykańskiej siły przekonywania widać było też w Kampali, gdzie Clinton przekonała do pertraktacji szczerze nienawidzących się prezydentów Konga Josepha Kabilę i Rwandy Paula Kagame (ten ostatni ma nawet porzucić politykę wspierania kongijskich rebeliantów odpowiedzialnych za krwawą wojnę domową).

W Ugandzie Clinton zajęła się promowaniem walki z epidemią AIDS, wciąż stanowiącą największy problem regionu subsaharyjskiego. W Kenii podkreślała znaczenie przestrzegania czystości demokratycznych wyborów, a w Malawi chwaliła starania o szybszy rozwój gospodarczy i osiągnięcie samowystarczalności. Republikę Południowej Afryki, najsilniejsze państwo południa Afryki, namawiała do umacniania demokracji i większego zaangażowania w rozwój całego regionu.

Efekty wizyty okazują się nadspodziewanie dobre. Skłóceni przywódcy podają sobie ręce, padają obietnice rozwoju kontaktów gospodarczych i inwestycji. Rozwijająca się od kilku lat w niezłym tempie Afryka najwyraźniej potrzebuje wsparcia, i to nie tylko ze strony Chin, zainteresowanych przede wszystkim szybką eksploatacją surowców.

Reklama
Reklama

Pozostaje oczywiście pytanie o trwałość składanych dziś deklaracji, którą będzie można przetestować dopiero po amerykańskich wyborach prezydenckich.

Rozpoczęta 31 lipca dziesięciodniowa podróż Hillary Clinton do 11 krajów afrykańskich symbolizuje zmianę nastawienia USA do regionu. Przede wszystkim Amerykanie nie chcą pozwolić na dominację Chin w regionie. W roku wyborczym nie bez znaczenia jest też zademonstrowanie przez administrację walczącego o reelekcję Baracka Obamy, że nie stracił on zainteresowania Afryką, co powinni docenić Afroamerykanie w USA.

Lista tematów poruszanych przez Hillary Clinton w odwiedzanych stolicach jest imponująca. W Senegalu chwaliła najlepiej funkcjonującą afrykańską demokrację. W balansującym na krawędzi wojny Sudanie zdołała skłonić dwa kłócące się o podział dochodów z wydobycia ropy państwa sudańskie do zawarcia porozumienia.

Reklama
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1297
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1296
Świat
„Zapad 2025”. Rosjanie manewrują strachem. Nie po raz pierwszy
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1295
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1294
Reklama
Reklama