Niemal wszyscy szefowie rządów Europy mogą tylko pozazdrościć Angeli Merkel. Bezrobocie w Niemczech jest najniższe od lat, koszty obsługi zadłużenia są najniższe w Europie, dług zarówno na poziomie federalnym, jak i landów jest pod kontrolą, a produkcja przemysłowa rośnie. A jednak żelazna kanclerz, która w zeszłym tygodniu wróciła z letnich wakacji w południowym Tyrolu, ma przed sobą wciąż górę problemów, które w najbliższych tygodniach będą powodowały ból głowy - zarówno jej, jak i jej najbliższych współpracowników.
Kłopoty pani kanclerz rozciągają się dziś w trójkącie Ateny - Bruksela - Berlin. Wszystko dlatego, że sposób walki z kryzysem w strefie euro w coraz większym stopniu staje się przedmiotem wewnątrzniemieckiej rozgrywki politycznej. Przez całe lato przedstawiciele koalicjantów Merkel - bawarskiej CSU i liberałów z FDP - wysyłali wyraźne sygnały, że nie podoba im się formuła wspomagania słabeuszy strefy euro, a zwłaszcza Grecji.
W lipcu szef CSU Horst Seehofer pozwolił sobie nawet na pogróżki, mówiąc w wywiadzie dla „Sterna", że „przyjdzie czas, kiedy rząd Bawarii i CSU nie będzie mógł dalej mówić 'tak'", co zostało odebrane jako możliwość wyjścia z koalicji rządowej. Bawarczyków zirytowały też spekulacje ministra finansów Wolfganga Schäublego, który sugerował, że być może należałoby przeprowadzić referendum w sprawie zmian konstytucji, które przeniosłyby do Unii Europejskiej pewne uprawnienia leżące dotychczas w gestii rządu w Berlinie.
Tymczasem kryzys grecki po kilku tygodniach letniej przerwy wraca niczym bumerang. Jeszcze w tym tygodniu Angela Merkel spotka się z premierem Antonisem Samarasem oraz z prezydentem Francji Francois Hollandem, aby zastanowić się, co dalej. Grecy, którzy nie wywiązują się ze wszystkich zobowiązań przyjętych po udzieleniu im pakietów pomocowych, chcieliby uzyskać poluzowanie rygorów oszczędnościowych.
To jednak mało prawdopodobne, bo na łagodne traktowanie Aten nie tylko nie godzą się koalicyjni partnerzy CDU (ani niemiecka opozycja, która wolałaby pomóc Hiszpanii czy Włochom), ale też inne kraje eurostrefy, jak choćby Finlandia, Holandia czy Słowacja. W tym miejscu sprawa ratowania strefy znów zazębia się z problemami Niemiec, gdzie Trybunał Konstytucyjny w Karlsruhe 12 września ma orzec, czy mozolnie promowany przez kanclerz Merkel Europejski Mechanizm Stabilizacyjny jest zgodny z niemiecką konstytucją.