Idealny kandydat powinien być profesjonalistą z ponadpięcioletnim stażem – szczególnie mile widziane jest doświadczenie w obsłudze karabinków snajperskich, gotowość do odbywania dalekich, międzynarodowych podróży służbowych w celu korzystania ze swej licencji na zabijanie.
Przyszły szpieg MI6 nie musi co prawda mieć wyższego wykształcenia, ale powinien potrafić często zmieniać swoją tożsamość, a także – co oczywiste – preferować martini z wódką, „wstrząśnięte, nie zmieszane".
Pensja: 50–60 tysięcy funtów brytyjskich (równowartość około 250–300 tysięcy złotych). Nie jest to może kwota porywająca jak na tak ryzykowną pracę, ale to na szczęście tylko podstawa. Dochodzą do niej takie gadżety, jak pistolety typu Walther PPK, miniaturowe łodzie podwodne, specjalistyczne zegarki, zestawy odrzutowe etc.
Odpowiedzi na ogłoszenie o numerze 007 ze strony DirectGov można było co prawda wysłać e-mailem na adres: mi6recruitment@hotmail.com, ale odpowiednie dokumenty należało już dostarczyć w bardziej tradycyjny – dla tej branży – sposób (zostawić w londyńskim Regent's Park pod „wielkimi i wyglądającymi raczej na sztuczne kamieniami").
Niestety, nadzieje przyszłych Bondów szybko rozwiali dziennikarze. Reporterzy „The Daily Telegraph" podali, że ogłoszenie jest fałszywe. A rzeczniczka Departamentu Pracy i Emerytur ogłosiła, że wszczęto postępowanie, którego celem jest ustalenie, w jaki sposób fałszywe ogłoszenie trafiło na rządową stronę. – To rozczarowujące, że ktoś zamieszcza fałszywe ogłoszenia, kiedy ludzie szukają realnej pracy – stwierdziła w rozmowie z „Daily Telegraph".