– Proszę o przesłanie wyjaśnień i wytłumaczenia spraw dotyczących programu PRISM – tak brzmi kluczowe zdanie z listu wysłanego przez komisarz ds. sprawiedliwości Viviane Reding do amerykańskiego prokuratora generalnego Erica Holdera. Wczoraj spotkała się z nim w Dublinie, licząc na dodatkowe wyjaśnienia. Sądząc po wypowiedziach europejskich przywódców czy parlamentarzystów, wszyscy zostali nie tylko zaskoczeni, ale i oburzeni rewelacjami Edwarda Snowdena.
– Nie powinny nikogo zaskoczyć. Traktował o tym chociażby ubiegłoroczny raport przygotowany na zlecenie Parlamentu Europejskiego przez Center for European Policy Studies (CEPS) oraz paryski CECRI – przekonuje „Rz" Nicolas Hernanz, ekspert CEPS.
Raport zwraca uwagę, że sprawa ochrony danych jest przez organy Unii niedoceniana. Brak przepisów, zaleceń i regulacji. Na stronie 27 raportu pod tytułem „Zasadnicze ustalenia" czytamy: „Bardzo ważny jest kontekst USA w postaci Patriot Act, a w sprawie wywiadu zagranicznego Foreign Intelligence Surveillence Amendemets Act z 2008 roku. Te elementy zostały całkowicie zignorowane mimo ogromnego wpływu na niezależność UE w dziedzinie ochrony danych oraz praw obywateli".
Oba cytowane akty prawne USA zezwalały na inwigilowanie przestrzeni internetowej przez amerykańskie służby. Pierwszy powstał po zamachach 11 września 2001 roku, drugi jest znacznie wcześniejszy, bo pochodzi z 1978 roku. Nowelizacja tej ustawy z 2008 roku zapewnia dostęp służbom specjalnym do do tzw. chmury danych prywatnych przechowywanych na serwerach amerykańskich dostawców usług internetowych. Dokładnie tak opisał działania NSA Edward Snowden.
– Reakcja na raport była nad wyraz wstrzemięźliwa zarówno ze strony Komisji UE, jak i parlamentu – twierdzi Hernanz. Przy tym raport nie był jedynym ostrzeżeniem. Wniosek nasuwa się jednoznaczny, że odpowiednie organy unijne powinny były wiedzieć, jak pracują Amerykanie, podejrzewając istnienie takiego programu szpiegowskiego jak PRISM.