Na szczycie UE 20–21 czerwca Unia ma przyjąć agendę strategiczną na lata 2019–2024, czyli zestaw zaleceń dla nowych szefów unijnych instytucji, którzy powinni być wyłonieni w ciągu najbliższych tygodni. Projekt dokumentu przygotował przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk na podstawie konsultacji ze stolicami UE.
– Po pierwsze, i najważniejsze, musimy zapewnić nienaruszalność naszej przestrzeni fizycznej. Musimy być tymi, którzy wiedzą i decydują, kto postawi stopę na naszym terytorium – brzmi fragment dokumentu, który pierwszy ujawnił portal EurActiv. Mówi się też o współpracy z krajami pochodzenia i tranzytu, o walce z terroryzmem, o zachowaniu Schengen.
Ale to, co było postulatem Komisji Europejskiej pod wodzą Jeana-Claude'a Junckera, wspieranej przez Angelę Merkel, czyli dzielenie się uchodźcami, na dobre zniknęło z pola strategicznego myślenia. Nie wspomina nawet o „solidarności" w polityce imigracyjnej, pod którym to pojęciem kryła się właśnie propozycja obowiązkowych kwot uchodźczych w razie kryzysu wielkiego napływu migrantów. Teraz mowa tylko o konieczności „odnalezienia drogi dla naszej wewnętrznej polityki migracyjnej i azylowej". Co jest eufemizmem opisującym fakt ogromnych rozbieżności w tej sprawie. Zapoczątkowanych przez opór Polski i innych państw Grupy Wyszehradzkiej wobec propozycji reformy, ale potem dodatkowo wzmocnionych żądaniami nowego rządu włoskiego.
– Początkiem końca było dojście Ligi do władzy we Włoszech. W czasie prezydencji austriackiej (w drugiej połowie 2018 r. – red.) stało się jasne, że kompromisu nie będzie – mówi nam nieoficjalnie dyplomata zaangażowany w negocjacje. Wcześniej próbowano jeszcze uzgodnić pakiet oparty na dwóch filarach: odpowiedzialności i solidarności. Ten pierwszy zobowiązałby kraje graniczne, w tym głównie Włochy i Grecję, do lepszego weryfikowania imigrantów i odsyłania do domów tych, którzy nie zasługują do azyl. A także przyjmowania z powrotem do siebie osób, które rozpierzchły się potem po strefie Schengen, mimo że zgodnie z unijnymi przepisami to kraje przekroczenia granicy UE powinny się nimi zająć. W zamian Rzym i Ateny dostałyby obietnicę przyjęcia przez inne kraje części uchodźców w razie prawdziwego kryzysu humanitarnego. I to według z góry ustalonych kryteriów, a nie na zasadzie reagowania ad hoc.
Najpierw problemem były przede wszystkim kraje Europy Wschodniej, w tym Polska, które nie zgadzały się z proponowanym pojęciem solidarności. Potem jednak opór zaczęły stawiać również Włochy, które nie zgadzały się na zbyt ostre wymagania dotyczące przyjmowania z powrotem imigrantów, którzy przejechali nielegalnie do innych państw UE. – Ostatecznie, gdy nowy rząd zażądał, by obowiązkowe kwoty obejmowały nie tylko uchodźców w razie kryzysu imigracyjnego, ale wszystkich imigrantów, negocjacje przestały mieć sens. Bo żądanie Włochów ośmieliło każdego do wysuwania maksymalnych postulatów – mówi nasz rozmówca.