Trwające 16 dni "zamknięcie" urzędów państwowych w USA kosztowało około 24 mld dolarów, co jak na warunki amerykańskie nie jest kwotą zagrażającą bezpieczeństwu finansów państwa, jednak znacznie poważniejsza może być cena polityczna za zamieszanie na Kapitolu. Z sondażu Washington Post, telewizji ABC i CNN wynika jednoznacznie, że Amerykanie proszeni o określenie odpowiedzialnych za pat legislacyjny w większości wskazują na Partię Republikańską. Takie zdanie wyraziło 53 proc. badanych. 29 proc. uznało, że winnym jest prezydent Barack Obama a 15 proc. winą obciąża równo obie strony konfliktu politycznego. Co więcej z badanie Washington Post/ABC wynika, że od 25 lat Amerykanie nie mieli równie niskiego zdania o partiach politycznych jako takich. Niezadowolenie z postawy republikanów wyraziło 63 proc. badanych, a negatywne zdanie o demokratach ma 49 proc.
Kryzys nie wpłynął na ocenę prezydenta, który niezmiennie od wielu miesięcy cieszy się aprobatą około połowy wyborców Za to na dnie popularności znalazł się Kongres. Z pracy parlamentu zadowolonych jest obecnie 12 proc. Amerykanów, podczas gdy w czasie shutdown w roku 1996 aprobata spadła tylko do 31 proc.
Wyniki badania politycy powinni uważać za poważne ostrzeżenie, tym bardziej że 70 proc. wyborców uznało, że reprezentujący ich obecnie kongresmen nie zasługuje na ponowny wybór. Szczególnie źle wypadli członkowie Kongresu związani z Tea Party. Wyborcy uznali ich za szkodliwych radykałów, którzy w imię taktyki politycznej gotowi są poświęcić interes kraju. To jak najgorszy prognostyk dla republikanów przed przyszłorocznymi wyborami uzupełniającymi.
Co naprawdę się stało w USA?
(nagranie z 01.10.2013r.)