Do tragedii doszło w poniedziałek, w 90-tysięcznym mieście Sparks koło Reno w stanie Nevada. Nastolatek, którego danych policja postanowiła nie ujawniać, dostał się z pistoletem na teren swojej szkoły, gdzie na boisku zastrzelił jedną osobę, ranił dwie inne, a następnie popełnił samobójstwo.

Jak opowiadają świadkowie wydarzeń, 12-latek najpierw postrzelił w ramie jednego z uczniów. Wtedy zainterweniował nauczyciel matematyki Michael Landsberry, skupiają na sobie uwagę chłopca, tak by inne dzieci mogły uciec. Nastolatek śmiertelnie postrzelił mężczyznę w klatkę piersiową, a następnie strzelił także do kolejnego ucznia raniąc go w brzuch.

Jak tłumaczył Mike Mieras szef policja hrabstwa Washoe, policja nie ustaliła jeszcze, czy chłopiec planował zabić jakąś konkretną osobę. Służby wciąż badają też w jaki sposób wniósł on broń na teren placówki.

Policja jest natomiast przekonana, że nastolatek wziął pistolet z domu. Jak podaj serwis ABC News jeśli ta wersja zostanie potwierdzona, rodzice chłopca mogą spodziewać się postawienia im zarzutów. Komentując te doniesienia Tom Miller szef policji miasta Sparks opowiedział, że "decyzja w tej sprawie zależy od miejscowej prokuratory". Jednocześnie policja zapewnia, że rodzice przez cały czas współpracują ze służbami w tej sprawie.

Dwóch rannych uczniów, którzy zostali przewiezieni do szpitala w stanie krytycznym, obecnie dochodzi do siebie ale ich stan jest stabilny. - Heroiczna decyzja Pana Landsberry, aby podejść do strzelającego chłopca, dała uczniom szansę na ucieczkę z boiska - powiedział Mike Mieras. - Nie umiem wyrazić wdzięczności wobec pana Landsberry - skomentował jeden z dyrektorów szkoły Pedro Martinez. Jak dodał, według niego jest "to prawdziwy bohater".