Odbywające się dziś i jutro referendum konstytucyjne to pierwsze głosowanie w Egipcie od czasu obalenia przez armię na początku lipca zeszłego roku islamistycznego prezydenta Mohameda Mursiego. W referendum nie chodzi tylko o samą konstytucję, która nie wprowadza wielu znaczących zmian. Ale przede wszystkim o to, by armia uzyskała potwierdzenie, że obalenie Mursiego i ostra rozprawa z Bractwem Muzułmańskim mają silne poparcie w narodzie.
– Mamy do czynienia z pełną mobilizacją mediów, dlatego spodziewam się poparcia nowej konstytucji. Frekwencja powinna być wysoka, wyższa niż w referendum konstytucyjnym w grudniu 2012 roku – przyznaje w rozmowie z „Rz" prof. Said Sadek, politolog z Amerykańskiego Uniwersytetu w Kairze, sympatyzujący, jak znaczna część elit, z nowymi władzami. Jak przypomina, w tamtym głosowaniu nad ustawą zasadniczą przygotowaną przez islamistów frekwencja była niska (ledwie 33 proc.). Poparło ją 63,8 proc. biorących udział.
Mobilizacji mediów towarzyszyła akcja reklamowa. Na egipskich ulicach pojawiło się mnóstwo plakatów nawołujących do głosowania na „tak". Jak podał portal BBC, trudno było natomiast znaleźć jakiś plakat sugerujący, by odrzucić konstytucję. Za zawieszenie go można by trafić do aresztu.
Kara kilku lat więzienia grozi też za ulotki Bractwa Muzułmańskiego, które z podziemia nawoływało do bojkotu referendum. Na swojej stronie internetowej organizacja podziękowała „odważnym Egipcjanom", którzy zdecydowali się na bojkot. Jej projekt przygotowało 50 ludzi „wyznaczonych przez juntę", która chce zastąpić konstytucję przyjętą przez naród pół roku przed zamachem stanu (czyli odsunięciem od władzy Mursiego przez armię).
Faktycznie nad projektem pracowało pół setki ekspertów, na których czele stał Amr Musa, były szef Ligi Arabskiej i kontrkandydat Mursiego w wyborach prezydenckich w 2012 roku. Byli wśród nich przedstawiciele różnych partii i środowisk, w tym mniejszości chrześcijańskiej, a nawet islamistów radykalniejszych niż Bractwo Muzułmańskie – salafitów, którzy poparli nowe władze, licząc na przejęcie elektoratu.