Kanclerz Angela Merkel spotka się dzisiaj w Berlinie z przywódcami ukraińskiej opozycji, Arsenijem Jaceniukiem oraz Witalijem Kliczką. Świadczy to o rosnącym zaangażowaniu Berlina w sprawy ukraińskie. Mimo że Frank-Walter Steinmeier nie uzyskał kilka dni temu w Moskwie praktycznie niczego w sprawie Ukrainy. Usłyszał od ministra Siergieja Ławrowa serię zarzutów pod adresem Zachodu, że miesza się agresywnie w sprawy ukraińskie i nie daje szansy stronom konfliktu na poszukiwanie rozwiązań na miejscu. Podobne słowa usłyszał od prezydenta Władimira Putina.
– Na to szef niemieckiej dyplomacji był przygotowany i pojechał do Moskwy z jedną zasadniczą propozycją: włączenia Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE) w charakterze rozjemcy w rozmowy prezydenta Wiktora Janukowycza z opozycją – tłumaczy „Rz" Kai-Olaf Lang, ekspert berlińskiej Fundacji Nauka i Polityka. Minister Ławrow przyjął ten pomysł wstrzemięźliwie.
Janukowycz mięknie
Tymczasem w sobotę prezydent Wiktor Janukowycz w wywiadzie telewizyjnym dla telewizji „Inter" nie wykluczył przeprowadzenia referendum w sprawie najważniejszych problemów Ukrainy. Zaapelował do opozycji o odpowiedzialność, otwarcie na dialog i nieeskalowanie konfliktu.
Jego zdaniem kolejny wybuch niezadowolenia zrodziłby niebezpieczeństwo, gdyż władza ma wystarczająco sił, by sobie z nimi poradzić.
– Politycy muszą zrozumieć, jaka odpowiedzialność na nich spoczywa. Wiedzieć, że kiedy wzywają do bezwzględnej walki, grabieży, zbrojenia, to jest to niebezpieczne. My mamy wystarczająco dużo sił, by sobie z tym poradzić, ale nie chcemy, żeby przy okazji ofiarami stali się niewinni ludzie. Dlatego jesteśmy bardzo ostrożni w naszych działaniach – powiedział ukraiński prezydent.