Korespondencja z Nowego Jorku
Stany Zjednoczone pilnie obserwują wydarzenia na Ukrainie i wspierają wysiłki Ukraińców chcących stanowić o własnym losie – napisał Biały Dom w oświadczeniu opublikowanym po odsunięciu przez parlament prezydenta Wiktora Janukowycza. W oficjalnym stanowisku administracji Baracka Obamy widać jednak obawy o integralność wschodniego sąsiada Polski.
"Chcemy współpracować z naszym sojusznikami, Rosją oraz odpowiednimi organizacjami miedzynarodowymi i europejskimi, wspierając silną, prosperującą, zjednoczoną i demokratyczną Ukrainę" – czytamy w dokumencie.
Biały Dom wydawał się dziś zaskoczony tempem wydarzeń na Ukrainie. Zaledwie kilkanaście godzin wcześniej prezydent Barack Obama konferował telefonicznie przez ponad godzinę z Władimirem Putinem w sprawie realizacji porozumień kijowskich. Wobec decyzji Rady Najwyższej i wyjazdu prezydenta Wiktora Janukowycza z kraju wiele tych ustaleń straciło na aktualności. Biały Dom, który do tej pory unikał zdecydowanego opowiedzenia się za jedną ze stron konfliktu i apelował przede wszystkim o deeskalację przemocy i dialog, ograniczył się jedynie do przypomnienia pryncypiów, o które powinni walczyć Ukraińcy – zasadę samostanowienia, integralności terytorialnej i demokracji. Wezwał do szybkiego utworzenia technicznego rządu i zgody narodowej oraz złożył uwolnionej Julii Tymoszenko życzenia szybkiego powrotu do zdrowia.
Wydarzenia na Ukrainie przebiły się na czołówki amerykanskich gazet i telewizyjnych programów informacyjnych. "Sytuacja zmienia się tak szybko, a na scenie działa tak wielu aktorów, że znaleźliśmy się na nieznanych wodach" – ocenia bieżącą sytuację Andrew Weiss, były ekspert Białego Domu ds. Rosji i Ukrainy w administracji Billa Clintona.