W ostatnich dniach USA i Iran znalazły się na krawędzi wojny, po tym jak najpierw Irańczycy zestrzelili amerykańskiego drona w rejonie Cieśniny Ormuz, a Amerykanie, w odpowiedzi, byli bliscy zaatakowania celów w Iranie (decyzję o ataku Donald Trump miał odwołać na 10 minut przed jego rozpoczęciem).
Podczas spotkania z sekretarzem generalnym ONZ, Antonio Guterresem, na marginesie szczytu G20 w Osace, Xi oświadczył, że rejon Zatoki Perskiej znajduje się "na rozdrożu między wojną i pokojem".
"Chiny zawsze stoją po stronie pokoju i sprzeciwiają się wojnie" - podkreśla agencja Xinhua, która cytuje słowa Xi. Prezydent Chin powiedział, że "wszystkie strony (konfliktu) muszą zachować spokój i wykazać się powściągliwością, wzmocnić dialog i konsultacje, i wspólnie strzec pokoju i stabilności w regionie".
W ubiegłym tygodniu chiński MSZ ostrzegał, że świat nie powinien otwierać "puszki Pandory" na Bliskim Wschodzie, potępił presję wywieraną przez USA na Iran. Jednocześnie Pekin wezwał Iran, by ten nie porzucał porozumienia nuklearnego zawartego w 2015 roku z Zachodem (USA jednostronnie odstąpiły od tego porozumienia w 2018 roku).
Według informacji "New York Times" po zestrzeleniu amerykańskiego drona w rejonie Cieśniny Ormuz Donald Trump miał zaaprobować atak militarny na Iran - w piątek rano Amerykanie mieli zaatakować cele w Iranie (chodziło o stacje radarowe i wyrzutnie rakiet). W momencie, gdy samoloty mające dokonać ataku były już w powietrzu, a okręty zajęły pozycje do ataku, armia USA miała otrzymać polecenie wstrzymania przygotowań do uderzenia.