Bezpośrednią przyczyną parlamentarnego wezwania była strzelanina do której doszło w poniedziałek wieczorem na kijowskim Chreszczatyku. Podpity bojownik Prawego Sektora postrzelił tam trzy osoby (w tym zastępcę mera stolicy). Sprawcę aresztowano, po czym milicja usunęła z pobliskiego hotelu Dnipro sztab całego ugrupowania. Ukraiński MSW poinformował, że w trakcie rewizji znaleziono w hotelu „kilka sztuk broni", ale nikogo nie aresztowano.
Opinia publiczna przyjęła rezolucję parlamentu jako wezwanie skierowane do milicji i służby bezpieczeństwa, by ostatecznie rozbroiły właśnie Prawy Sektor. Ugrupowanie nazwane oficjalnie 23. sotnia Samoobrony uważane jest za jedyne wśród obrońców Majdanu, które posiadało broń (i wcale się z tym nie kryło).
Wcześniej, po zastrzeleniu tydzień temu w Równem na Wołyniu jednego z ich przywódców, Ołeksandra Muzyczki („Saszki Biłego"), milicja zażądała, by Prawy Sektor złożył broń do 31 marca. Gdy to nie nastąpiło, przedłużyła termin o kolejny miesiąc. Ale deputowani zażądali natychmiastowych działań.
Uchwała parlamentu mówi też o „systematycznych prowokacjach obywateli innych państw na południu i wschodzie Ukrainy oraz w Kijowie". Kilka godzin przed strzelaniną na stołecznym Chreszczatyku ukraińska służba bezpieczeństwa poinformowała o aresztowaniu – również w centrum Kijowa – jednego z przywódców rosyjskiego Eurazjatyckiego Związku Młodzieży. Miał on formować „grupę szturmową" składającą się z około 200 osób, by zaatakować siedzibę parlamentu i rządu. Prawie jednocześnie nad granicą z Naddniestrzem SBU złapała oficera naddniestrzańskiego KGB, który usiłował stworzyć kanał przerzutu broni na Ukrainę.