– Za plecami oddziałów samoobrony stali nasi żołnierze – powiedział Putin. Nie tak dawno w wywiadzie telewizyjnym mówił dokładnie co innego, udowadniając, że mundury, w których wystąpili uzbrojeni zwolennicy oderwania Krymu od Ukrainy, „można kupić w sklepie".
– To była doskonale zorganizowana niemająca precedensów akcja. Rosja nie mogła postąpić inaczej – tłumaczył dzisiaj, domagając się „uszanowania wyboru mieszkańców Krymu" przez Ukrainę.
W tym kontekście mało przekonująco brzmiały wypowiedziane z całą powagą zapewnienia prezydenta, że na wschodzie Ukrainy „nie ma żadnych rosyjskich oddziałów ani służb specjalnych".
Zdaniem Putina Rosji nie zależy na podziale Ukrainy, a wszystkie podejmowane tam akcje przeciwników władz w Kijowie są spontaniczną reakcją na działania niekonstytucyjnych władz Ukrainy. – Czy już całkowicie zgłupieli, wysyłając armię przeciwko obywatelom? – pytał prezydent, komentując próby ustabilizowania sytuacji przez rząd w Kijowie w regionach wschodniej Ukrainy opanowanych przez separatystów.
Domagał się gwarancji dla rosyjskojęzycznej ludności Ukrainy. Mieszkańcom zaanektowanego Krymu obiecał życie na poziomie reszty kraju. Oświadczył, że Rosja nie ma żadnego zaufania do USA i zareaguje na przybliżenie do jej granic infrastruktury wojskowej NATO.