Wojna, nie-wojna na Ukrainie

Wojna hybrydowa jest tworem nowym i podobnie jak hybrydowe organizmy może stwarzać siebie od podstaw. Hybryda Putina musi mieć jakiś cel. Nie angażuje się tak wielu środków i nie ryzykuje politycznej pozycji światowego imperium bez powodu.

Publikacja: 04.05.2014 22:32

Odessa - spalony w piątkowym pożarze budynek związków zawodowych

Odessa - spalony w piątkowym pożarze budynek związków zawodowych

Foto: AFP

Nie wiadomo, czy można nazywać to, co dzieje się na Ukrainie, wojną. Według generała Gromosława Czempińskiego wojna zaczyna się wtedy, gdy wykorzystuje się regularne oddziały. Szef polskiego MSZ, Radosław Sikorski jest jednak przekonany, że Rosja działa u naszego wschodniego sąsiada na zasadzie wojny hybrydowej – niewypowiedzianej, z użyciem dywersantów, opłaconych ludzi. Czegoś takiego nikt nie spodziewał się w XXI wieku.

Wojny nowej ery

Od czasów 11 września 2001 roku i wejścia wojska amerykańskich do Iraku i Afganistanu wiadomo było, że nowoczesny konflikt będzie nosił miano asymetrycznego. Że będzie to zmaganie się z terrorystami, którzy będą w stanie pojawić się wszędzie, zarówno pod postacią umundurowanego i uzbrojonego po zęby brodacza, jak i jako ubrana w czador kobieta ukrywająca pod muzułmańskim strojem ładunki wybuchowe. Niebezpieczeństwo mogło czaić się także ze strony każdego przedstawiciela miejscowych, dlatego walka z terroryzmem stała się ekstremalnie wyniszczająca dla psychiki żołnierzy wysyłanych na misje.

Wojna XXI wieku miała być też bardziej cyber niż kiedyś. Hakerzy mieli łamać zabezpieczenia centrów dowodzenia, przechwytywać kody dostępu do rakiet i ingerować w systemy bezpieczeństwa transportu publicznego, imprez masowych i rozmaitych miejskich sieci. Tak przynajmniej zapowiadało się z filmów i książek sensacyjnych. Amerykańska administracja zorientowała się kilka lat temu, że za pośrednictwem internetu można skutecznie walczyć z całymi rządami, ponieważ gniew ludzi w sieciach społecznościowych potrafi zmaterializować się w bardzo konkretny sposób. Po fali rewolucji inspirowanych social media w krajach arabskich mówiło się, że następne rewolucje będą zaczynać się na Twitterze i innych jego odpowiednikach i że przewroty staną się o wiele mniej krwawe, za to szybsze niż kiedyś. Czasami te śmiałe plany zmieniania świata na lepszy weryfikowała rzeczywistość. Kubański Twitter, serwis ZunZuneo nie dał rady usunąć komunistów z Kuby i to nawet przy wsparciu amerykańskiego rządu. Nikt jednak nie spodziewał się jednak tego, co teraz dzieje się na Ukrainie.

Miało być cyber

Powiększająca się liczba miast znajdujących się pod kontrolą separatystów dążących do przyłączania poszczególnych części Ukrainy do Rosji. Przegrupowywanie rosyjskiego sprzętu bojowego obserwowane na dużą skalę. Coraz częstsze dowody na to, że administracja prezydenta Putina miała i wciąż ma, realny wpływ na działania ludzi w kominiarkach. Ponura świadomość tego, że nagle w nowym mieście mogą pojawić się praktycznie znikąd oddziały żołnierzy-nie żołnierzy, najemników nowej ery, w mundurach pozbawionych oznaczeń, wyposażonych w sprzęt rzekomo kupiony w sklepie survivalowym. Tak przynajmniej twierdzi rosyjski prezydent. Gdyby nie powaga sytuacji, w której nikomu poza Putinem nie jest do śmiechu, entuzjaści survivalu z całego świata składaliby zamówienia już tylko w rosyjskich sklepach.

Wojna hybrydowa, jak nazywa ukraiński scenariusz minister Sikorski, jest czymś, czego wcześniej nie było. Niby dywersja, sianie zamętu na tyłach wroga (kto jest czyim wrogiem w obecnej sytuacji?) i chęć powiększania swojego terytorium to militarny standard, ale przyszłość miała nieść zmagania wojenne dziejące się jedynie w słusznej sprawie. Ukraińcy nie podkładali bomb pod rosyjskie wieżowce, nie zagrażali pozycji Unii Europejskiej, nie zaszkodzili nikomu. Chcieli dołączyć do struktur UE, by mieć większe szanse na rozwój. Tym bardziej powinniśmy cieszyć się z tego, że 10 lat temu nikt nam nie przeszkodził, by stać się członkiem Unii. Bliskość Rosji nie jest gwarantem bezpieczeństwa, jakkolwiek długo w bezpośrednich relacjach nie panowałby spokój.

Wojna na Ukrainie

Lygrys i spółka

Wojna hybrydowa jest tworem nowym i podobnie jak hybrydowe organizmy może stwarzać siebie od podstaw. Jeżeli można krzyżować między sobą zwierzęta uzyskując lygrysy (skrzyżowanie lwa i tygrysa), żubronie (żubr + bydło domowe), czy zebroidy (zebra i koń lub osioł), to czemu nie stworzyć nowoczesnego konfliktu o kilku twarzach. Podobnie jak pogańskie bóstwo Światowid, patrzący na świat kilkoma obliczami, rosyjska hybryda wojenna zaczyna swoją obecność także w internecie. Według kolejnej światłej myśli Putina nowoczesna sieć jest dziełem amerykańskiego wywiadu, więc nie można jej ufać. Dlatego Rosja chce stworzyć własny cyberświat, nad którym będzie sprawować maksymalną kontrolę.

Okazuje się, że to nie Chiny mogą być najcięższym cenzorem cyberprzestrzeni, ale właśnie Rosja. Coraz większe znaczenie zaczyna mieć Roskomnadzor, rosyjski urząd nadzorujący media. Blokowani są rosyjscy blogerzy, którzy mają inne zdanie niż prasowe komunikaty płynące z Moskwy, ukraińskie strony, z których może pochodzić źródło zamieszania w sieci, także strony na popularnym w Rosji serwisie „W Kontakcie". Ten rosyjski odpowiednik Facebooka stracił ostatnio swojego założyciela, Pawła Durowa, który oskarżył rosyjskie władze o ograniczenie jego wolności przez zmiany w akcjonariacie serwisu. Durow z Rosji wyjechał, a W Kontakcie znajduje się teraz w rękach Igora Sieczina i Uliszera Usmanowa. Pierwszy to człowiek Putina, a drugi to najbogatszy Rosjanin. W Kontakcie na początku roku notował 60 mln aktywnych użytkowników dziennie, miał blisko 240 mln zarejestrowanych kont, a w 2013 roku notował 215 mln dolarów przychodu. Serwis istnieje od 7,5 roku, został stworzony 2,5 po starcie Facebooka. Na rynku rosyjskim skutecznie konkurował z amerykańskim gigantem.

O coś musi jednak chodzić

Hybryda Putina musi mieć jakiś cel. Nie angażuje się tak wielu środków i nie ryzykuje politycznej pozycji światowego imperium bez powodu. Nie sieje się zamętu i przedsionków do dalszej anarchii dla samej satysfakcji. W tej sytuacji śmiało można posłużyć się powiedzeniem, które tłumaczy niewiadome przy pomocy pieniędzy. Rosji na pewno chodzi o pieniądze, te ogromne, prowadzące do Wielkiej Brytanii, fortun oligarchów gromadzonych w Londynie, wzajemnych interesów z Niemcami i francuskimi kontrahentami z rynku broni. Na niekorzyść obecnej sytuacji wpływa to, że te pieniądze są tak duże, a układy tak skomplikowane, że rozwiązanie choć części z nich sprowadziłoby wiele czarnego PR-u na obecnie oburzonych rosyjską postawą „aliantów" z Zachodu.

Nadzieja w tym, że tak jak nowoczesna wojna ma wiele twarzy i nie wiadomo, w którą stronę poprowadzi, tak i alianci nowej ery będą w stanie odzyskać pewność siebie i przechylić szalę zwycięstwa na korzyść tych dobrych. I wojny znów staną się konfliktami z tymi jednoznacznie złymi.

Nie wiadomo, czy można nazywać to, co dzieje się na Ukrainie, wojną. Według generała Gromosława Czempińskiego wojna zaczyna się wtedy, gdy wykorzystuje się regularne oddziały. Szef polskiego MSZ, Radosław Sikorski jest jednak przekonany, że Rosja działa u naszego wschodniego sąsiada na zasadzie wojny hybrydowej – niewypowiedzianej, z użyciem dywersantów, opłaconych ludzi. Czegoś takiego nikt nie spodziewał się w XXI wieku.

Wojny nowej ery

Pozostało 93% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1020
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1019
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1017