W świetle tego, co dzieje się w Iraku, należy przypomnieć, że to właśnie zdobycie syryjskiego Raqqa w ubiegłym roku rozpoczęło marsz islamistów w kierunku Iraku. Chrześcijańscy mieszkańcy miasta musieli wówczas zapłacić 17 gramów złota za rok życia każdego dorosłego na rzecz grupy ekstremistów.

W listopadzie w rozmowie z dziennikarzem CNN, mieszkańcy już zwracali uwagę, że Raqqa staje się coraz bardziej konserwatywna, a islamiści zaczęli egzekwować islamskie prawo i wymierzać surowe kary. Miejscowi nazwali miasto Tora Bora, mówiąc, że czują się jakby talibowie przejmowali Syrię.

Świat wówczas nic nie robił, a nawet zacierał ręce, gdyż bojownicy islamscy walczyli także z reżimem prezydenta Asada. Przez następnych wiele miesięcy ISIS w północnej Syrii dokonywała czystek etnicznych na chrześcijanach, alawitach, szyitach, Kurdach, a także umiarkowanych sunnitach. Jedyną siłą, która powstrzymywała marsz islamistów byli Kurdowie, przy wsparciu dozbrojonych przez Asada chrześcijan.

Obecnie radykałowie z Państwa Islamskiego IS (wcześniej ISIS) kontrolują około 35 procent terytorium Syrii. Warto dodać, że są to w dużej mierze obszary bogate w złoża ropy i gazu. Pozwala to grupie na finansowanie kolejnych operacji, m.in. w Iraku.