W okolicach wioski Georgijewka na południe od Ługańska doszło do walk pomiędzy ukraińską 24. Brygadą a nieznanym oddziałem. Ukraińcy wzięli górę i po starciu znaleźli na placu boju wóz pancerny BDM-2 (zwiadowczy) należący do rosyjskiej 76. Dywizji Spadochronowej (większość jej żołnierzy stacjonuje w Pskowie). Wóz miał zamazane, ale dające się odczytać oznaczenia wskazujące na to, że należał do 1. Kompanii Spadochronowej („jednostka wojskowa nr 74268").
W środku maszyny znaleziono różne dokumenty należące do szeregowego Nikołaja Krygina (w tym wojskową polisę ubezpieczeniową i karty kredytowe), tablet dowódcy plutonu porucznika Popowa oraz jego książkę rozkazów. Na ciężkim karabinie maszynowym przykręcona była tabliczka z nazwiskiem szeregowego: „N.D. Surnaczew".
Jak się okazało, urodzony w Pskowie szeregowiec Krygin miał 20 lat. „Putin ma problemy z doświadczonymi żołnierzami, skoro do walki posyła młodych i nieostrzelanych" – napisał na Facebooku ukraiński dziennikarz Roman Boczkała, który towarzyszył ukraińskim oddziałom pod Georgijewką i opublikował zdjęcia zdobyczy.
Sekretarz prasowy ukraińskiej Rady Bezpieczeństwa poinformował z kolei, że zdobyto aż dwa rosyjskie wozy pancerne, a „ich załogi uciekły".
Natomiast rosyjskie Ministerstwo Obrony natychmiast zaprzeczyło, by maszyny należały do niego. – Takie same ma 25. Samodzielna Brygada (ukraińska) z Dniepropietrowska biorąca udział w walkach – powiedział przedstawiciel resortu generał Igor Konaszenkow. Jego zdaniem za całą intrygą stoi gubernator Dniepropietrowska Igor Kołomojski. Generał nie wyjaśnił jednak, w jaki sposób gubernator miałby wpływać na oddziały wojskowe. Oskarżył też ukraińskie służby specjalne o paserstwo – to one miały skupować w Rosji dokumenty ukradzione żołnierzom, by je podrzucić do maszyn.