Opozycja uważa, że Sikorski popełnił błąd w sprawie stałych baz NATO

Podejmując pół roku temu walkę o stałe bazy NATO, Radosław Sikorski popełnił błąd – uważa opozycja.

Publikacja: 22.08.2014 02:14

Opozycja uważa, że Sikorski popełnił błąd w sprawie stałych baz NATO

Foto: Fotorzepa

W środę szef MON Tomasz Siemoniak przyznał w rozmowie z „Rz", że na szczycie w Newport za dwa tygodnie przywódcy państw sojuszu nie podejmą decyzji o „stałej obecności wojskowej" paktu w naszym kraju. A taki cel pięć miesięcy temu wyznaczył Sikorski.

– Gdyby w Polsce znalazły się dwie ciężkie brygady NATO, byłbym szczęśliwy – powiedział.

Jacek Saryusz-Wolski nie ma wątpliwości: – To będzie słabość szczytu. Ale europoseł PO podkreśla w rozmowie z „Rz": – Nikt w Polsce nie osiągnąłby niczego więcej. Za duży był opór materii, czyli krajów zachodniej Europy, które czuły się związane ograniczeniami nałożonymi przez akt stanowiący Rosja–NATO z 1997 roku.

Nie było konsultacji

Taka ocena jednak opozycji nie wystarcza. Lider SLD Leszek Miller wystąpił z wnioskiem o przedstawienie przez szefa MON na plenarnym posiedzeniu Sejmu strategii naszego kraju na szczycie w Walii.

– Bez konsultacji z natowskimi sojusznikami nie prezentuje się tak przełomowego postulatu, jak budowa stałych baz NATO. To był dyplomatyczny błąd Sikorskiego – uważa poseł PiS i były wiceminister spraw zagranicznych Krzysztof Szczerski.

Dla Janusza Zemke, europosła SLD i byłego wiceministra obrony, błąd Sikorskiego nie polegał tylko na ujawnieniu publicznie swoich planów, zanim dowiedzą się o nich inne kraje NATO. Ten cel był z góry nierealny. – Żaden polski polityk nie przekonałby NATO do ulokowania baz w naszym kraju. Amerykanie wycofują wojska z Europy, zmniejszają realnie o jedną trzecią budżet Pentagonu. Skąd mieli wziąć środki na poważną, czyli liczącą kilka tysięcy żołnierzy, stałą jednostkę w Polsce? – pyta retorycznie Zemke. – Rząd wpadł w pułapkę, którą sam na siebie zastawił – dodaje.

Nie oznacza to jednak, że szczyt w Newport musi się skończyć dla nas porażką.

– Rozbudowa infrastruktury wojskowej i magazynów, które w razie konieczności przyjmą w krótkim czasie poważne siły sojuszu, aktualizacja planów ewentualnościowych, powołanie sił natychmiastowego reagowania to jest kompromis korzystny dla Polski – uważa Tadeusz Iwiński, poseł SLD.

Także Marek Siwiec, wiceprzewodniczący Twojego Ruchu, twierdzi, że kampania dyplomatyczna na rzecz uzyskania stałych baz sojuszu w Polsce z góry była skazana na porażkę.

– MSZ mylnie zdefiniował cel, uczynił ze stałych baz NATO fetysz. Polska potrzebowałaby przynajmniej 10 tys. amerykańskich żołnierzy, aby miało to wpływ na wynik konfliktu. A to liczba nierealna – uważa Siwiec. Jego zdaniem należy raczej skoncentrować się na uzyskaniu od NATO pomocy w modernizacji polskiej armii. A kiedy ta modernizacja zostanie przeprowadzona, w razie potrzeby 10 tys. amerykańskich żołnierzy i tak się pojawi, tylko na kilkanaście dni przed rozpoczęciem wojny. Po co mieliby stacjonować wcześniej – pyta Siwiec.

Dla Pawła Kowala, jednego z liderów Polski Razem, inicjatywa Sikorskiego ma też jednak dobrą stronę.

– Swoją deklaracją niechcący przetestował Zachód. Teraz wszyscy musimy z tego wyciągnąć wnioski i prowadzić politykę, która konsekwentnie wzmacnia polską armię – mówi Kowal. Ale jego zdaniem porażka Sikorskiego to wynik niekonsekwencji w polskiej polityce zagranicznej przynajmniej od 15 lat.

Partnerstwo z Niemcami

– Nasz kraj uczestniczył w resecie stosunków z Rosją już po wojnie w Gruzji w 2008 r. To był poważny błąd – punktuje Kowal.

Krzysztof Szczerski podkreśla, że krajem, który w pierwszej kolejności sprzeciwił się budowie baz w Polsce, były Niemcy. A to, jego zdaniem, oznacza, że strategia MSZ stawiania przede wszystkim na partnerstwo z Berlinem w sprawie ukraińsko-rosyjskiego konfliktu była błędna. Jedynym poważnym krajem NATO, który po agresji na Krym zdefiniował na nowo doktrynę wojskową, były Stany Zjednoczone. Sceptycyzm Sikorskiego wobec Amerykanów spowodował jednak, że dla Waszyngtonu kluczowym partnerem jest teraz MON, a nie MSZ – twierdzi Szczerski.

Jego zdaniem zamiast walczyć o bazy, Sikorski powinien tuż po zajęciu przez Rosję Krymu skoncentrować się na przekonaniu NATO do wypowiedzenia aktu stanowiącego z 1997 r. To stworzyłoby znacznie większe pole manewru na szczycie w Walii do podjęcia decyzji o zaangażowaniu się sojuszu w naszym kraju – dodaje.

W środę szef MON Tomasz Siemoniak przyznał w rozmowie z „Rz", że na szczycie w Newport za dwa tygodnie przywódcy państw sojuszu nie podejmą decyzji o „stałej obecności wojskowej" paktu w naszym kraju. A taki cel pięć miesięcy temu wyznaczył Sikorski.

– Gdyby w Polsce znalazły się dwie ciężkie brygady NATO, byłbym szczęśliwy – powiedział.

Pozostało 91% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1020
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1019