Zwolennicy niepodległości Szkocji mają kolejny powód do zadowolenia. Ich przywódca premier Szkocji Alex Salmond wygrał poniedziałkową debatę telewizyjną z Alistarem Darlingiem, byłym laburzystowskim ministrem finansów stojącym na czele ruchu Lepiej Razem, skupiającym przeciwników niepodległości.
Na trzy tygodnie przed referendum niepodległościowym prawie trzy czwarte widzów uznało, że Salmond był bardziej przekonujący i wiarygodny. Problem w tym, że jego sukces nie oznacza, iż 18 września Szkoci opowiedzą się za odzyskaniem niepodległości utraconej niemal dokładnie 300 lat wcześniej. Z badań opinii publicznej wynika, że przewaga zwolenników obecnego stanu rzeczy utrzymuje się od dłuższego czasu na tym samym poziomie i wynosi 14 punktów procentowych. Losy Szkocji i Zjednoczonego Królestwa może zmienić kilkanaście procent niezdecydowanych do tej pory mieszkańców Szkocji. Wydaje się jednak mało prawdopodobne, że wszyscy oni poprą Salmonda.
Wynik szkockiego referendum ma znaczenie nie tylko dla Wielkiej Brytanii. Już 9 listopada Katalonia zamierza przeprowadzić głosowanie na temat niepodległości tego regionu.
– Szkocja i Katalonia to absolutnie dwie różne sprawy. W dodatku jesteśmy przygotowani na to, że zwolennicy niepodległości w Szkocji nie wygrają – mówi „Rz" Marti Estruch Axmacher z Diplocat, organizacji katalońskiej promującej niepodległość Katalonii.
Różnice są zasadnicze. Szkocja liczy 5,3 mln mieszkańców, co stanowi ok. 8 proc. ludności Zjednoczonego Królestwa. Ma też 9-proc. udział w PKB Wielkiej Brytanii. Jednak korzyści z eksploatacji ropy naftowej na Morzu Północnym czynią ze Szkotów najbogatszych obywateli Zjednoczonego Królestwa.