Dokładnie 50 lat temu, 18 lipca 1969 r., zakończyła się wojna między Hondurasem a Salwadorem, którą w swoim reportażu Ryszard Kapuściński nazwał „wojną futbolową". Zaczęła się od meczu?
Honduras chciał wysiedlić salwadorskich rolników z terenów granicznych, na których masowo się osiedlali. Władze Salwadoru obawiały się powrotu zubożałych rolników, bo musiałby przeprowadzić np. reformę rolną, zapewnić im ziemie. Przez to, że konflikt między sąsiadami nasilił się w czasie eliminacji mistrzostw świata w piłce nożnej, przylgnęła do niego nazwa „wojna futbolowa". Określenie to rozpropagował właśnie Ryszard Kapuściński.
Mecz był jedynie symbolem?
To była cegiełka dołożona do już zaognionego konfliktu. Salvador Mariona, ówczesny kapitan reprezentacji Salwadoru, wspominał dzień, w którym przyjechali rozegrać mecz do Tegucigalpy. Mówił, że mieszkańcy Hondurasu celowo rzucali petardy i kamienie pod hotelem, aby piłkarze nie mogli spać. Opowiadał, że czuć było ogromne napięcie. Kiedy rewanż odbył się w Salwadorze, mieszkańcy odpłacili się drużynie Hondurasu. Myślę, że mecz został symbolicznie wykorzystany przez media i polityków.
Czy postać Amelii Bolanos, która pojawia w książce Kapuścińskiego, była prawdziwa?