NATO brakuje pieniędzy na obronę Polski

Sojusz chwali się przyspieszeniem budowy tzw. szpicy. Ale na realną pomoc wschodnich państw brakuje środków.

Aktualizacja: 03.12.2014 00:00 Publikacja: 02.12.2014 19:27

NATO brakuje pieniędzy na obronę Polski

Foto: AFP

Szpica, czyli brygada złożona z 4–5 tys. żołnierzy zdolna w krótkim czasie obronić Polskę i republiki bałtyckie przed atakiem ze Wschodu, miała być gotowa dopiero w 2016 r. Agresywna polityka Kremla skłoniła jednak NATO do szybszego działania.

– Od początku roku samoloty NATO 400 razy starały się przechwycić rosyjskie samoloty, które pogwałciły granice sojuszu – przyznaje jego sekretarz generalny Jens Stoltenberg. Ministrowie spraw zagranicznych paktu postanowili więc we wtorek, że pierwsze jednostki błyskawicznego reagowania będą gotowe za dwa, trzy miesiące. Utworzą je żołnierze niemieccy, holenderscy i norwescy zdolni w ciągu dwóch dób wylądować na terenie wschodniej flanki NATO. Tu powinna na nich czekać broń, amunicja i ciężki sprzęt bojowy. – Wyprzedzamy harmonogram – chwali się Stoltenberg.

Tyle że nowe jednostki będą skromne: mowa zaledwie o kilkuset żołnierzach. To o wiele za mało, aby odeprzeć siły, jakie w bardzo krótkim czasie Kreml zdołał zmobilizować, zajmując Krym.

Na tym nie koniec kłopotów. Budowa pełnej brygady błyskawicznego reagowania napotyka coraz większe trudności. Głównie z powodu radykalnego ograniczenia wydatków na obronę przez europejskich sojuszników.

5 tysięcy żołnierzy NATO ma być gotowych w 2016 r. do wylądowania w ciągu 48 godzin w Polsce

– Prowadzimy twardą rozmowę, kto powinien zapłacić za odbudowę naszej obrony na Wschodzie zredukowanej po zakończeniu zimnej wojny – przyznaje ambasador USA przy NATO Douglas Lute. Decyzji wciąż nie ma. – To duży problem, bo siła o takiej skali i takim stopniu gotowości nie jest tania – dodał.

W ciągu ostatniej dekady wydatki na obronę europejskich państw zostały zredukowane o ok. 45 mld USD rocznie, tyle, ile wynosi budżet wojskowy Niemiec. Już trzy czwarte funduszy na obronę NATO wykłada Waszyngton.

Przez lata pakt lekceważył zagrożenie za strony Rosji, koncentrując się na dalekich misjach zagranicznych, takich jak w Afganistanie. Teraz musi na gwałt kompletować ciężki sprzęt i środki przenoszenia wojsk, aby odeprzeć ewentualną ofensywę ze Wschodu.

– Sprostanie temu wyzwaniu okazuje się trudniejsze, niż sądziliśmy, bo tak bardzo odeszliśmy od gotowości z czasów zimnej wojny – przyznaje brytyjski ambasador przy NATO Adam Thomson.

Decyzja o budowie szpicy zapadła na wrześniowym szczycie przywódców sojuszu w Walii. To miało uspokoić republiki bałtyckie i Polskę, która wcześniej starała się o rozlokowanie na stałe na terenie naszego kraju dwóch pełnych brygad sojuszu. Na to nie zgodziły się Niemcy.

Wczoraj przywódcy państw bałtyckich i Bronisław Komorowski upomnieli się o wypełnienie treścią decyzji ze szczytu. Uspokaja za to Tomasz Siemoniak, szef MON. Na nasze pytanie o szpicę odpowiedział: – Według mojej wiedzy nie ma zagrożeń.

Świat
Meksykański żaglowiec uderzył w Most Brookliński
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1178
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1177
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1176
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1175