Problem powstał dwa tygodnie temu, gdy koalicja pięciu partii popierających nową ekipę Arsenija Jaceniuka zapowiedziała zerwanie z dotychczasową neutralnością kraju. Jej absolutnym priorytetem ma być przystąpienie Ukrainy do NATO. W tym celu prezydent Petro Poroszenko może nawet rozpisać referendów. Władze w Kijowie uważają, że tylko pakt może trwale ochronić kraj przed agresją ze strony Rosji.
Tyle że sojusz o członkostwie Ukrainy w ogóle nie chce słyszeć. Okazją do podjęcia dyskusji na ten temat było wtorkowe spotkanie w Brukseli szefów dyplomacji 28 państw NATO. Ale tej okazji nie wykorzystano.
– Chcemy uniknąć rozmów w tej sprawie. Nikt nie uważa, aby to był dobry pomysł. Doprowadziłoby to do jeszcze większego zaostrzenia konfliktu na wschodzie Ukrainy – powiedział AFP natowski dyplomata.
Ambasador USA przy NATO Douglas Lute przyznaje: sojusz nie będzie występował o nowych członków. To poszczególne kraje muszą wystąpić o członkostwo.
Najbardziej przeciwne dyskusji o przystąpieniu Ukrainy do sojuszu są jednak Niemcy i Francja. Kanclerz Merkel przyjęła co prawda ostatnio ostrą postawę wobec Władimira Putina, ale nieoficjalnie wiadomo, że i ona uważa pomysł Poroszenki organizacji referendum za „niedorzeczność".