Władze stołecznego obwodu zdecydowały, że miasteczko w stylu chińskim powstanie na stu hektarach ziemi niedaleko lotniska (nieco ponad 40 kilometrów na wschód od centrum białoruskiej stolicy). Chiński inwestor ma sprawić, że tamtejsza architektura będzie przypominała wschodnią część prowincji Syczuan.
Z kolei w rejonie Chongqing, który ma trzy razy więcej ludności niż cała Białoruś (ponad 30 mln), ma powstać miasteczko w stylu białoruskim. Zarówno jedną, jak i drugą inwestycję mają realizować chińskie korporacje. Białoruskie media rządowe nie zdradzają, ile będzie kosztowało „partnerstwo strategiczne" i kto za to zapłaci.
Wszystko jednak wskazuje na to, że jest to część flagowej i największej tego typu chińskiej inwestycji w Europie, którą jest „industrialny park Wielki Kamień" – chińskie miasteczko ma powstać tuż obok.
Na ponad 11 tys. hektarów powstała tam specjalna strefa gospodarcza, jej rezydentów na dziesięć lat zwolniono z podatków, a po upływie tego terminu będą je mieli obniżone o połowę. Nie muszą też płacić cła z importowanego sprzętu i materiałów budowlanych. Wszystko po to, by jak mówił białoruski przywódca Aleksander Łukaszenko, zwabić tam „wysokotechnologiczne przedsiębiorstwa", w pierwszej kolejności z Chin. Budowa ruszyła w 2012 r., a całe przedsięwzięcie ma kosztować 2 mld dol. (z czego 1,5 mld miało pochodzić z państwowego Banku Rozwoju Chin).
Zobacz także: Aleksander Łukaszenko rządzi Białorusią już ćwierć wieku