Korespondencja z Rzymu
Włoska Izba Deputowanych przegłosowała projekt ustawy w sprawie, o której Italia dyskutuje od ponad 30 lat. W 1983 r. aresztowany został bardzo znany dziennikarz telewizyjny Enzo Tortora, a dwa lata później skazano go na 10 lat więzienia za związki z mafią. Jedynym dowodem było to, że w notesie mafioza śledczy znaleźli jego nazwisko i numer telefonu. Numer telefonu nie należał jednak do dziennikarza, a w końcu okazało się, że chodziło nie o Tortorę, a niejakiego Tortonę. Tortora został w końcu uniewinniony, ale ciężko się rozchorował, również wskutek ogromnego stresu, i zmarł w 1988 r.
Wybuchł ogromny skandal i Partia Radykalna zorganizowała referendum w sprawie osobistej odpowiedzialności sędziów i prokuratorów za popełnione błędy. Ponad 80 proc. Włochów poparło ten pomysł. Przyjęta w tej sprawie w 1988 r. ustawa okazała się legislacyjnym bublem. Zgodnie z jej literą o tym czy w sprawie sędziowskich błędów można procedować, decyduje sąd rejonowy. Korporacyjna solidarność sędziów spowodowała, że w ciągu ostatnich 26 lat takich spraw było niecałe 400, choć zdaniem znawców przedmiotu włoscy sędziowie wydają rocznie kilka tysięcy błędnych orzeczeń, a konsekwencje poniosło zaledwie 7 sędziów i prokuratorów.
Włosi nie mają zaufania do swego wymiaru sprawiedliwości, ale i trudno im się dziwić. Mimo, że kosztuje każdego z nich ponad 50,3 euro rocznie, a więc o 5 euro więcej niż Niemca, a o 13 euro więcej, niż wynosi średnia w UE, muszą najdłużej spośród obywateli Unii czekać na wyroki. Proces w pierwszej instancji trwa statystycznie 470 dni, przed Sądem Apelacyjnym 1060 dni, a na ostateczny wyrok Kasacji trzeba czekać dalsze 1105 dni. W tej chwili włoskie sądy mają do rozpatrzenia aż 5 mln zaległych spraw. W wielu z nich winni nie zostaną skazani, bo sprawy ulegną przedawnieniu. Co w tej sytuacji szczególnie Włochów drażni, ich sędziowie zarabiają najlepiej w Unii i jeszcze dwa miesiące temu posiadali najdłuższe urlopy (45 dni).
Osobny problem stanowi polityczne zaangażowanie sędziów. Ich stowarzyszenie, które deleguje do Centralnej Rady Sędziowskiej 2/3 członków, dzieli się na cztery polityczne frakcje. Najmocniejszą są lewicowi Demokratyczni Sędziowie. Wydają swoje pismo, w którym recenzują poczynania rządu albo solidaryzują się z Palestyńczykami. Kilku z nich z rozbrajającą szczerością przyznało, że w wielu przypadkach na ferowane przez nich wyroki wpływ miały ich poglądy polityczne. Zresztą wielu sędziów porzuca albo zawiesza karierę zawodową, by rzucić się w wir polityki, jak choćby obecny przewodniczący Izby Deputowanych Pietro Grasso czy burmistrz Neapolu. Stąd Berlusconi wielokrotnie skarżył się, że jest ofiarą politycznie motywowanych sędziów, a do języka włoskiego wszedł idiom „czerwone togi".