Włoscy sędziowie zapłacą za błędy

Włoski parlament przyjął ustawę, która wprowadza zasadę odpowiedzialności cywilnej za sędziowskie błędy. Sędzia, który się pomylił, może zapłacić karę wynoszącą nawet połowę jego rocznych poborów.

Aktualizacja: 25.02.2015 16:44 Publikacja: 25.02.2015 15:54

Pałac Sprawiedliwości w Rzymie. Fot. Blackcat/ lic. Attribution-ShareAlike 3.0 Unported (CC BY-SA 3.

Pałac Sprawiedliwości w Rzymie. Fot. Blackcat/ lic. Attribution-ShareAlike 3.0 Unported (CC BY-SA 3.0)

Foto: Wikimedia Commons

Korespondencja z Rzymu

Włoska Izba Deputowanych przegłosowała projekt ustawy w sprawie, o której Italia dyskutuje od ponad 30 lat. W 1983 r. aresztowany został bardzo znany dziennikarz telewizyjny Enzo Tortora, a dwa lata później skazano go na 10 lat więzienia za związki z mafią. Jedynym dowodem było to, że w notesie mafioza śledczy znaleźli jego nazwisko i numer telefonu. Numer telefonu nie należał jednak do dziennikarza, a w końcu okazało się, że chodziło nie o Tortorę, a niejakiego Tortonę. Tortora został w końcu uniewinniony, ale ciężko się rozchorował, również wskutek ogromnego stresu, i zmarł w 1988 r.

Wybuchł ogromny skandal i Partia Radykalna zorganizowała referendum w sprawie osobistej odpowiedzialności sędziów i prokuratorów za popełnione błędy. Ponad 80 proc. Włochów poparło ten pomysł. Przyjęta w tej sprawie w 1988 r. ustawa okazała się legislacyjnym bublem. Zgodnie z jej literą o tym czy w sprawie sędziowskich błędów można procedować, decyduje sąd rejonowy. Korporacyjna solidarność sędziów spowodowała, że w ciągu ostatnich 26 lat takich spraw było niecałe 400, choć zdaniem znawców przedmiotu włoscy sędziowie wydają rocznie kilka tysięcy błędnych orzeczeń, a konsekwencje poniosło zaledwie 7 sędziów i prokuratorów.

Włosi nie mają zaufania do swego wymiaru sprawiedliwości, ale i trudno im się dziwić. Mimo, że kosztuje każdego z nich ponad 50,3 euro rocznie, a więc o 5 euro więcej niż Niemca, a o 13 euro więcej, niż wynosi średnia w UE, muszą najdłużej spośród obywateli Unii czekać na wyroki. Proces w pierwszej instancji trwa statystycznie 470 dni, przed Sądem Apelacyjnym 1060 dni, a na ostateczny wyrok Kasacji trzeba czekać dalsze 1105 dni. W tej chwili włoskie sądy mają do rozpatrzenia aż 5 mln zaległych spraw. W wielu z nich winni nie zostaną skazani, bo sprawy ulegną przedawnieniu. Co w tej sytuacji szczególnie Włochów drażni, ich sędziowie zarabiają najlepiej w Unii i jeszcze dwa miesiące temu posiadali najdłuższe urlopy (45 dni).

Osobny problem stanowi polityczne zaangażowanie sędziów. Ich stowarzyszenie, które deleguje do Centralnej Rady Sędziowskiej 2/3 członków, dzieli się na cztery polityczne frakcje. Najmocniejszą są lewicowi Demokratyczni Sędziowie. Wydają swoje pismo, w którym recenzują poczynania rządu albo solidaryzują się z Palestyńczykami. Kilku z nich z rozbrajającą szczerością przyznało, że w wielu przypadkach na ferowane przez nich wyroki wpływ miały ich poglądy polityczne. Zresztą wielu sędziów porzuca albo zawiesza karierę zawodową, by rzucić się w wir polityki, jak choćby obecny przewodniczący Izby Deputowanych Pietro Grasso czy burmistrz Neapolu. Stąd Berlusconi wielokrotnie skarżył się, że jest ofiarą politycznie motywowanych sędziów, a do języka włoskiego wszedł idiom „czerwone togi".

Co więcej, wielu prokuratorów i sędziów to gwiazdy włoskich mediów. Ściganie osób powszechnie znanych zapewnia stałą obecność w studiach telewizyjnych i w prasie, a nierzadko ułatwia transfer do polityki. Jak pokazała praktyka, w wielu przypadkach był to jedyny powód prześladowania niewinnych celebrytów. Na podstawie wydumanych zarzutów do celi trafił m.in. Wiktor Emanuel, były następca tronu Włoch, oskarżony o czerpanie zysków z prostytucji i nielegalnego hazardu.

Mimo tych rażących nadużyć, jeśli nie przestępstw, praktycznie włoscy sędziowie i prokuratorzy praktycznie pozostają całkowicie bezkarni. Centralna Rada Sedziowska, w ramach niezależności wymiaru sprawiedliwości jedyny organ dyscyplinujący i przesądzający o awansach sędziów, potrafiła uniewinnić swego kolegę, który tak przeciągał sprawę, że groźny mafioso, wielekrotny morderca, wyszedł na wolność.

Przegłosowana właśnie ustawa o osobistej odpowiedzialności sędziów, choć nie zakończyła jeszcze drogi legislacyjnej, ma nieco poprawić ponurą kondycję włoskiego wymiaru sprawiedliwości. Każdy, kto czuje się pokrzywdzony przez sędziego lub prokuratora, będzie mógł domagać się od państwa odszkodowania, a państwo, i w tym leży nowość, będzie mogło obciążyć kosztami sędziego, który popełnił błąd w sztuce. Ale najwyższa kara nie może przekroczyć 6-miesięcznych poborów netto.

Naczelna Rada Sędziowska oburza się, że to zamach na niezależność wymiaru sprawidliwości. Szczególnie protestują przeciw karaniu za błędną interpretację przepisów prawa, choć ustawa karze tylko „rażące błędy". Podnoszą, że teraz sędziowie w obawie przed karą staną się bezdusznymi biurokratami. Entuzjaści ustawy i cały włoski internet zacierają ręce, że wreszcie, po latach, dobrano się do bezkarnej, aroganckiej, rozpolitykowanej i leniwej sędziowskiej kasty.

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1185
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1184
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1183
Świat
Trump podarował Putinowi czas potrzebny na froncie
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1182