Reklama

Kto na czele Nigerii? Pół Afryki czeka na te wyniki

Przedłużają się wybory prezydenckie w najludniejszym kraju Afryki. Są ważne dla całej subsaharyjskiej części kontynentu.

Publikacja: 29.03.2015 13:07

Kto na czele Nigerii? Pół Afryki czeka na te wyniki

Foto: AFP

Nigeryjczycy mieli wybrać nowego prezydenta kilka tygodni temu, potem głosowanie przeniesiono na sobotę 29 marca. Wczoraj się jednak nie zakończyły. Próbuje je zakłócić Boko Haram, dżihadystyczna organizacja, która od paru lat wzbudza postrach na północnym wschodzie i stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa Nigerii, kraju w połowie chrześcijańskiego i w połowie muzułmańskiego i na dodatek bardzo różnorodnego pod względem etnicznym i językowym.

W sobotę zginęło co najmniej 20 osób, ale nie jest jasne, czy za te ataki odpowiadają dżihadyści.

W kilku regionach były problemy techniczne, nowe maszyny nie radziły sobie z odczytywaniem kart biometrycznych wyborców. I to jest główny powód przedłużenie głosowania na niedzielę.

Te wybory są wyjątkowe. Po raz pierwszy od ponad pięciu dekad niepodległości szanse urzędującego prezydenta i kandydata opozycji uchodziły za wyrównane. Co po ogłoszeniu zwycięstwa jednego z nich może doprowadzić do wybuchu niezadowolenia zwolenników przegranego.

Prezydent Goodluck Jonathan walczy z Muhammadu Buharim. Pierwszy jest chrześcijaninem z południa, drugi muzułmaninem z północy. Buhari, kandydat opozycyjnego Kongresu Postępowego (APC), nie jest nowicjuszem. To były dyktator wojskowy (rządził w pierwszej połowie lat 80), ale uchodzi za uczciwego i zdolnego do walki z korupcją.

Reklama
Reklama

- Głównym tematem w tych wyborach jest bezpieczeństwo. To, jak sobie radzić z Boko Haram. Wielu Nigeryjczyków uważa, że prezydent Goodluck Jonathan działa zbyt wolno i bez determinacji. Przecież mamy do czynienia z sytuacją porywania dzieci i mordowania ludzi przez Boko Haram. Drugi temat to gospodarka i uzależnienie kraju od dochodów z ropy – mówi „Rz" Sola Tayo, ekspertka Królewskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych (Chatham House) w Londynie.

Już prawie dwa lata upłynęły od porwania przez dżihadystów z Boko Haram 219 uczennic państwowej szkoły w Chibok na północnym wschodzie kraju (miasteczko jest w większości chrześcijańskie). Sprawa przykuła uwagę całego świata, potępiano Boko Haram, a w miarę upływu czasu – pojawiły się oskarżenia nigeryjskich władz o bezczynność.

W mediach społecznościowych tysiące znanych ludzi wzięło udział w kampanii na rzecz uwolnienia porwanych uczennic, z napisem #BringBackOurGirls wystąpiła m.in. żona prezydenta USA Michelle Obama.

To wszystko nic nie dało. - Wciąż są zaginione, nie wiadomo, czy Boko Haram wciąż je przetrzymuje czy sprzedał je jak niewolniczki – mówi Sola Tayo.

Czy dla skuteczności walki z Boko Haram ma znaczenie, jakiego wyznania jest prezydent? Może łatwiej byłoby muzułmaninowi? - Nie, to nie ma znaczenia. Boko Haram jest przeciwko rządowi, niezależnie od tego, kto na jego czele stoi – chrześcijanin czy muzułmanin, dla dżihadystów wyznanie prezydenta się nie liczy – podkreśla w rozmowie z „Rz" ekspertka Chatham House.

Wybory obserwują z uwagą Afrykanie z innych krajów. Nigeria jest najludniejszym i najbogatszym krajem Afryki (to drugie nie przekłada się na przeciętne zarobki, nierówności społeczne są tu ogromne). Komplikajce powyborcze odbiłyby się na połowie kontynentu.

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1393
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1392
Świat
„Rzecz w tym”: Kamil Frymark: Podręczniki szkolne to najlepszy przykład wdrażania niemieckiej polityki historycznej
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1391
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1388
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama