Ziomkowie nadal marzą

Nieprzejednani wysiedleni nie chcą się wyrzec powrotu do Sudetów i odzyskania swych majątków.

Publikacja: 06.04.2015 22:48

Kolumna Niemców wysiedlanych z Mariańskich Łaźni w styczniu 1946 roku

Kolumna Niemców wysiedlanych z Mariańskich Łaźni w styczniu 1946 roku

Foto: pap/ctk

– Kto rezygnuje z prawa wypędzonych do restytucji mienia oraz prawa do ojczyzny, jest takim samym przestępcą jak ci mordercy – takiej argumentacji używa grupa wysiedlonych Niemców sudeckich z Bawarii w walce o przywrócenie w statucie ziomkostwa wykreślonego ostatnio fragmentu.

„Ci mordercy" to Czesi, którzy pod koniec II wojny i po niej wywłaszczyli, a następnie wysiedlili ponad 3 mln Niemców z kraju, tak jak i dziesiątki tysięcy Węgrów. Wielu straciło życie.

Nie brak do dzisiaj Niemców sudeckich, ich potomków i krewnych, którzy nie pogodzili się nigdy z utratą swych majątków ani też nie zrezygnowali z roszczeń do odzyskania ziem.

Zmiana statutu

Tymczasem staraniem przewodniczącego Bernda Posselta ze statutu ziomkostwa Niemców sudeckich usunięty został kilka tygodni temu zapis o roszczeniach majątkowych oraz prawie odzyskania ojczyzny.

Zdaniem grupy nieprzejednanych członków związku skupionych w stowarzyszeniu Witikobund wszystko odbyło się bezprawnie i z naruszeniem statutu. Ślą pozwy do sądu o unieważnienie dokonanych zmian, organizują spotkania protestacyjne i domagają się od premiera Bawarii Horsta Seehofera, aby wpłynął na władze związku i wszystko odkręcił.

Ten jednak postępuje wręcz przeciwnie. W niedawnym wywiadzie dla niemieckojęzycznej „Prager Zeitung" uznał zmianę statutu za „wielki krok w przyszłość o historycznym znaczeniu". Nieprzejednani wypędzeni domagają się obecnie od premiera, aby powstrzymał się od takich deklaracji.

Reparacje dla Berlina

Ich zdaniem rezygnacja z prawa do „odzyskania" dawnych ziem sprowadza się do tego, że „Praga zachowuje swe zdobycze, a Berlin rezygnuje z żądań reparacyjnych".

Takiego języka już dawno w Niemczech nie słyszano. Ale Witikobund jest organizacją skrajnie prawicową. Wkrótce po powstaniu w kilka lat po wojnie jej członkami byli w ogromnej większości SS-mani, w tym wielu wysoko postawionych funkcjonariuszy reżimu Hitlera.

Witikobund jest dzisiaj pod obserwacją kontrwywiadu, czyli Urzędu ds. Ochrony Konstytucji. Jest to jedno z ostatnich czynnych w Niemczech środowisk rewanżystowskich. Nawet neonaziści zrezygnowali już z planów odzyskania dawnych ziem. – Żądania Witikobundu są absurdalne – twierdzi Bernd Posselt i grozi wykluczeniem ich z ziomkostwa.

W całym środowisku niemieckich wypędzonych jest już bardzo niewielu nieprzejednanych rewanżystów i wiecznie wczorajszych – jak nazywał ich były kanclerz Gerhard Schröder. Nie mają wpływu na kształtowanie się relacji pomiędzy Niemcami a państwami, które dokonały po wojnie przymusowego transferu ludności niemieckiej, takich jak Polska czy Czechy. Relacje pomiędzy Berlinem a Pragą nie zostały zresztą w ostatnich latach tak mocno naruszone jak pomiędzy Warszawą a Berlinem.

Czesi trzymali się z dala od planów upamiętnienia wypędzeń przez Erikę Steinbach, szefową Związku Wypędzonych (BdV), i nie reagowali na żądania unieważnienia dekretów prezydenta Edwarda Benesza, na podstawie których wysiedlono po wojnie miliony Niemców będących de facto obywatelami Czechosłowacji.

Podobnego statusu nie mieli Niemcy wysiedleni z Polski. Ci z nich, którzy jeszcze kilka lat temu mieli nadzieję na odzyskanie majątków czy na odszkodowania, zostali jej pozbawieni wskutek fiaska całego przedsięwzięcia Pruskiego Powiernictwa i oddalenia skargi przez Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu w 2008 roku.

„Bezprawie na zawsze"

Rezygnując obecnie formalnie z żądań „odzyskania" ojczyzny, uznali jedynie realia. Nadal jednak domagają się unieważnienia dekretów Benesza. Po co? Mają nadzieję na przekazanie części dawnego majątku III Rzeszy na potrzeby fundacji wspierającej rozwój kontaktów pomiędzy Czechami i Niemcami, a właściwie pomiędzy Czechami i Bawarią. Te ostatnie rozpoczęły się formalnie od wizyty premiera Seehofera w Pradze ponad cztery lata temu.

Była to pierwsza po wojnie wizyta premiera Bawarii w stolicy Czech. Wcześniej rząd Bawarii wspierał bez zastrzeżeń ziomków sudeckich. Od tego czasu Seehofer gości w Pradze co roku, a przywódcy Czech odwiedzają Monachium.

Sprawa roszczeń majątkowych wypędzonych wydaje się załatwiona raz na zawsze. Ale rząd Bawarii i rząd w Berlinie uznają wypędzenia, w tym Niemców sudeckich czy Niemców z terenów dzisiejszej Polski, za bezprawne. – Były, są i będą bezprawne – powtarza Bernd Fabritius, od kilku miesięcy następca Eriki Steinbach na stanowisku szefa Związku Wypędzonych. Domaga się od Polski moralnej rehabilitacji wysiedlonych.

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1181
Świat
Meksykański żaglowiec uderzył w Most Brookliński
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1178
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1177
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1176