Kto jest wrogiem
O dziwo, nowo przyjęta „Strategia bezpieczeństwa" niewiele się pod tym względem różni od wcześniejszych wersji dokumentu: tej z 2007 roku (z czasów prezydentury prozachodniego Wiktora Juszczenki) i tej z 2012 (prezydentury promoskiewskiego Janukowycza). Zarówno wcześniej, jak i teraz główny nacisk kładziono na współpracę z Zachodem. We wcześniejszych dokumentach znalazły się nawet tak prorocze sformułowania, jak następujące: „Obserwujemy niebezpieczną tendencję rewizji granic państwowych. Stosowanie siły lub groźby jej użycia wróciło do praktyki międzynarodowej, nawet na europejskim kontynencie".
– Większość z nich miała wcześniej charakter jedynie teoretyczny, była w tym też chęć dorównania naszym partnerom. Co widać na przykładzie zagrożenia terroryzmem, które znajduje się w „Strategii" od dawna, choć nasz kraj go nie odczuwał – tłumaczy Melnyk. – Ale w przypadku rewizji granic mieliśmy już w 2002 roku konflikt terytorialny z Rosją o półwysep Tuzła. To zagrożenie znalazło odbicie w oficjalnych dokumentach – mówi.
Obecny dokument różni się jednak od poprzednich dokładnym nazwaniem niebezpieczeństwa grożącego Ukrainie – rosyjskiego ekspansjonizmu. Prawdziwy opis sytuacji nie ułatwia jednak Kijowowi integracji z Zachodem. – Żadne sympatie czy antypatie nie decydują o polityce państw, lecz interesy. A do tych w NATO należy zwiększanie bezpieczeństwa jego członków, również przez przyjmowanie nowych. Trudno się dziwić, że członkowie sojuszu chłodno odnoszą się do kraju, który prowadzi zbrojny konflikt z Rosją. Wraz z przyjęciem nas do sojuszu konflikt przestałby być rosyjsko-ukraiński, a stałby się natowsko-rosyjski – uważa Melnyk.
Kto jest przyjacielem
Sytuację Ukrainy utrudnia zmiana władzy w Polsce. Pierwsze nieoficjalne spotkanie zwycięzca wyborów prezydenckich Andrzej Duda (który dopiero w piątek oficjalnie zostanie prezydentem elektem) miał odbyć z Petrem Poroszenką. Ale zostało ono odwołane, po czym Poroszenko w ogóle zrezygnował z przyjazdu. Prezydent prawdopodobnie się obawiał, jak przyjmą go kibice Dnipro, klubu należącego do jego rywala Ihora Kołomojskiego. Gdy okazało się, że nie spotka się z Dudą, nie było powodu podejmowania ryzyka.
„To policzek dla Kijowa. (...) Najwyraźniej w przeciwieństwie do Komorowskiego Duda nie jest zbyt wielkim wielbicielem OUN–UPA" – natychmiast skomentował to szef Komisji Spraw Zagranicznych rosyjskiego parlamentu Aleksiej Puszkow.
– Polska wyrosła już z etapu, gdy zmiana władzy skutkowała gwałtowną zmianą polityki zagranicznej – powiedział Melnyk.