11 października powalczy z nim prawdopodobnie siedmiu konkurentów, których grupy inicjatywne zarejestrowała Centralna Komisja Wyborcza Białorusi (listę zamknięto w poniedziałek).
Wśród nich są przedstawiciele opozycji demokratycznej: lider Zjednoczonej Partii Obywatelskiej Anatol Liabiedźka, działaczka kampanii „Mów prawdę" Tacciana Karatkiewicz oraz przywódca lewicowej partii Sprawiedliwy Świat Siarhiej Kaliakin.
Kandydatury wystawili także niezwiązany z opozycją kandydat z poprzednich wyborów Wiktor Ciareszczanka, naczelny ataman białoruskich Kozaków Mikałaj Ułachowicz oraz nieznana dotąd nauczycielka z Brześcia Żanna Ramanouska. A także sympatyzujący z Łukaszenką szef Liberalno-Demokratycznej Partii Siarhej Hajdukiewicz.
Teraz każda grupa inicjatywna musi w ciągu miesiąca zebrać co najmniej 100 tysięcy podpisów, by kandydat mógł wystartować w październikowych wyborach.
– Od 1996 roku prezydenckie i parlamentarne wybory na Białorusi odbywają się według jednego scenariusza. To nie są już wybory, lecz kampania polityczna, której wynik od samego początku jest znany – mówi „Rz" białoruski politolog Waler Karbalewicz. – Będą to najbardziej spokojne wybory na Białorusi, od kiedy Aleksander Łukaszenko rządzi tym krajem – konkluduje.