3 września Chiny mają zamiar hucznie obchodzić własny dzień zwycięstwa. Dla Państwa Środka to rocznica, tym razem 70., pokonania Japonii. Wiadomo zatem, że na uroczystościach zabraknie przedstawiciela japońskiego rządu.

Przyjadą za to liczne delegacje, które powinny wspominać ten dzień jak najlepiej. Dla większego komfortu gości oraz by światowe media nie mówiły w pierwszej kolejności o wszechobecnym chińskim smogu, wprowadzi się kilka prostych wybiegów, by poprawić jakość powietrza.

Minister środowiska Chen Jining poinformował na konferencji prasowej o planowanych krokach. W regionie nie tylko samej stolicy, ale także nad miastem Tianjin, o którym ostatnio było głośno, oraz nad terytorium prowincji Hebei, Shanxi, Szantung oraz Mongolii Wewnętrznej zostaną wprowadzone czasowe przerwy w działaniu zakładów produkcyjnych. Między 28 sierpnia a 4 września, z niewielkim wyprzedzeniem mającym oczyścić aktualnie zawarty w powietrzu nad Pekinem smog, znajdujące się na wymienionych terenach elektrownie, kopalnie oraz palce budów będą miały wolne.

Niektóre z nich przejdą przy okazji testy techniczne, niektóre zmienią cele produkcyjne, by nie było późniejszych przestojów. W sumie Pekin liczy się z tym, że chwilowe prawo obejmie ponad 10 tys. fabryk oraz 9 tys. budów. Po stolicy samochody prywatne będą mogły poruszać się jedynie co drugi dzień w zależności od numerów tablic rejestracyjnych. Podobne rozwiązania stosuje się w niektórych europejskich stolicach. 80 proc. aut rządowych także nie będzie mogło wyjeżdżać na drogi. Ten zakaz obejmie okres od 20 sierpnia do 3 września.

Władze liczą na zmniejszenie zanieczyszczenia powietrza o 40 proc. w Pekinie i o 30 proc. w pozostałych rejonach. Zagraniczne oraz chinskie pojazdy wojskowe będzie można zatem podziwiać w pełnej okazałości, bo gdy Chiny czegoś chcą, to nawet codzienny smog musi ustąpić. Oby tylko nie skończyło się jak z ostatnim filmem historycznym o konferencji karskiej z czasów drugiej wojny, z którego żarty robi sobie cały chiński internet. Na fakt, że na plakacie promującym "Kairską deklarację" umieszczono twarz przewodniczącego Mao, który ze spotkaniem sprzed 7 dekad nie miał nic wspólnego, zareagował krytycznie nawet przychylny rządowi tabloid Global China. Internauci zamiast głowy twórcy państwa wklejają twarze innych polityków, którzy równie prawdopodobnie mogli brać udział w spotkaniu, jak np. Barack Obamy czy Kim Dzong Una.