50-letnia Jacky Sutton wracała z Londynu do Kurdystanu, gdzie od 2 miesięcy kierowała biurem Instytutu Sprawozdawczego do spraw Wojny i Pokoju - pozarządowej organizacji, która zajmuje się m.in. sytuacją kobiet na terenach opanowanych przez Państwo Islamskie. W Londynie przebywała na uroczystości upamiętniającej jej poprzednika na tym stanowisku, który zginął w wybuchu bomby.
Tureckie władze relacjonowały, że kobieta przyleciała do Stambułu w nocy z soboty na niedzielę. Spóźniła się na samolot do Iraku, a nie miała pieniędzy na kolejny bilet. Z tego powodu - zdaniem tureckich władz - wpadła w depresję i popełniła samobójstwo. Powiesiła się na sznurówkach.
Ani znajomi, ani współpracownicy Jacky Sutton nie wierzą w jej samobójstwo. twierdzą, że kobieta była u szczytu rozwoju kariery zawodowej, miała szerokie plany dalszej działalności społecznej, a także zamierzała podjąć studia podyplomowe.
Anthony Borden, szef Instytytu Sprawozdawczego Wojny i Pokoju, zaapelował do Turcji o szczegółowe dochodzenie. Znajomi domagają się międzynarodowego śledztwa.