Na wniosek Hiszpanii Interpol rozpoczął poszukiwania deputowanego rosyjskiej Dumy Władimira Reznika oraz jego żony Diany Gindin. Wynik poszukiwań już dziś jest znany: Reznik spokojnie mieszka w Moskwie, chodzi na posiedzenia parlamentu i nikt nie zamierza go wydawać.
Deputowany należy do liderów rządzącej proputinowskiej partii Jedna Rosja. Prokurator zarzuca mu udział w gigantycznej operacji prania brudnych pieniędzy pochodzących z handlu narkotykami, bronią oraz łapówek przyjmowanych w Rosji, a zorganizowanej w Hiszpanii przez tzw. tambowską mafię (od miasta Tambow, w którym powstała). Nie jest jasne, jak wielkie sumy wchodziły w grę. W zamian jednak za możliwość odpowiadania z wolnej stopy Reznik powinien wpłacić kaucję w wysokości aż 133 milionów dolarów – tak jak i 25 innych podejrzanych obywateli Rosji.
Wśród nich jest Giennadij Pietrow – powszechnie znany jako szef „tambowskich", ale też jeden z udziałowców Banku Rosja. A ten z kolei należy do jednego z bliskich przyjaciół prezydenta Putina, Jurija Kowalczuka.
Śledztwo w sprawie hiszpańskich wyczynów „tambowskich" trwa od 2008 roku. Wtedy na polecenie słynnego sędziego Baltasara Garzona przeprowadzono rewizje w domach Rosjan, w tym w willi należącej do Reznika. Rosyjscy koledzy deputowani natychmiast wzięli go w obronę, mimo że nie wpisał willi do swej deklaracji podatkowej.
Obecny poszukiwany jest czwartym rosyjskim parlamentarzystą, za którym w ciągu ostatnich siedmiu lat rozesłano międzynarodowy list gończy. Ale dopiero drugim, którego szuka zachodni wymiar sprawiedliwości. Palma pierwszeństwa należy do Czeczena Adama Delimachanowa, za którym list gończy rozesłano wiosną 2009 roku na wniosek prokuratury w Dubaju (Zjednoczone Emiraty Arabskie). Podejrzewany jest o współudział w zamordowaniu tam jednego z czeczeńskich watażków Sulima Jamadajewa, skonfliktowanego z rządzącym republiką Ramzanem Kadyrowem. Tak jak i obecnie, Reznik Delimchanow nie przejął się listem i cały czas jest deputowanym. Sam Kadyrow mówił o nim: „To mój najbliższy przyjaciel, bliższy niż brat. Mógłby być moim następcą".