Sondland miał dostarczyć kongresmenom e-maile i SMS-y wskazujące, że nie tylko on i prawnik Trumpa, Rudy Giuliani, naciskali na wszczęcie śledztwa poza oficjalnymi, rządowymi kanałami - o sprawie miał wiedzieć wewnętrzny krąg współpracowników Trumpa. Według Sondlanda nawet wiceprezydent USA Mike Pence mógł mieć związki z całą sprawą.
Sondland w oświadczeniu początkowym, jakie ma wygłosić przed kongresmenami, do którego dotarł przed rozpoczęciem przesłuchania CNN ma stwierdzić, że Trump "chciał publicznego oświadczenia prezydenta Wołodymyra Zełenskiego, który miał zobowiązać się do wszczęcia śledztwa ws. spółki Burisma, w której pracował Hunter Biden i wyborów w 2016 roku".
"Giuliani przekazywał te żądania bezpośrednio Ukraińcom" - ma powiedzieć Sondland. "Giuliani przekazywał również te żądania bezpośrednio nam" - doda.
O tym, że przed rozmową telefoniczną z Trumpem, do której doszło 25 lipca, prezydentowi Wołodymyrowi Zełenskiemu przekazywano, że USA oczekują od Ukrainy wszczęcia śledztwa przeciwko Bidenom, mieli wiedzieć m.in. sekretarz stanu Mike Pompeo i ówczesny sekretarz ds. energii Rick Perry.
"Wszyscy byli poinformowani e-mailem 19 lipca, na kilka dni przed telefonem prezydenta (do Zełenskiego)" - ma powiedzieć Sondland. Sam ambasador USA przy UE miał powiedzieć Zełenskiemu, że "zapewnienia o w pełni transparentnym śledztwie" są niezbędne w czasie jego rozmowy z Trumpem.