Spór o to, do kogo należy kot swoje korzenie ma w 2013 roku. Kobieta zostawiła koledze kota na czas swoich pięciotygodniowych wakacji. Po powrocie z wakacji właścicielka kota nie zgłosiła się jednak po zwierzę - relacjonuje portal "20 minutes".
Dopiero w październiku 2014 roku kobieta odwiedziła mężczyznę, który opiekował się jej kotem. Jak relacjonuje "20 minutes" podczas odwiedzin kobieta nagle, w środku nocy, zabrała kota i wróciła do domu.
Wtedy mężczyzna skierował sprawę do sądu oskarżając znajomą o kradzież. Sąd uznał kobietę za winną i wymierzył kobiecie grzywnę w wysokości 2 tys. franków szwajcarskich oraz pokrycie kosztów procesu i wypłatę zadośćuczynienia mężczyźnie w wysokości 500 franków.
Kobieta jednak odwołała się od wyroku do sądu kantonalnego w Vaud - i wygrała. Sąd orzekł, że kobieta nie mogła ukraść kota, ponieważ de facto był on cały czas jej własnością.
Mężczyzna nie składał jednak broni i skierował sprawę do sądu federalnego. Skarżył się, że sąd kantonalny nie wziął pod uwagę jego zeznań iż kot został mu podarowany przez znajomą.