Będziemy bronić służby zdrowia

Nasila się chaos, potrzeba systemowych rozwiązań płacowych – mówi Janusz Śniadek, przewodniczący NSZZ „Solidarność”

Publikacja: 12.05.2008 02:10

Będziemy bronić służby zdrowia

Foto: Forum

RZ: W poniedziałek przed Kancelarią Premiera będą protestować stoczniowcy z „Solidarności”. To zapowiedź serii manifestacji?

Janusz Śniadek: Na razie nie. To będzie pikieta, jeszcze nie manifestacja. Po prostu sytuacja przemysłu stoczniowego jest tragiczna. Warunkiem jego przetrwania są procesy prywatyzacyjne, UE postawiła twarde warunki – tylko to może powstrzymać nałożenie na stocznie sankcji. Natomiast osoby odpowiedzialne za te procesy prywatyzacyjne niemal je sabotują! Istnienie stoczni jest zagrożone. To jest więc krzyk rozpaczy pracowników, zwrócenie się do premiera, bo interwencje u ministra były nieskuteczne.

To jedyna dziedzina, w której rząd waszym zdaniem sabotuje potrzebne działania, zwleka, daje powody do niezadowolenia?

Na pewno niejedyna.

„Solidarność” się denerwuje, ma dość?

Nie jest aż tak, że nagle powiemy: dosyć! Natomiast rzeczywiście problemy się nawarstwiają. Choćby ta historia w służbie zdrowia.

Z prywatyzacją?

Tak. Śmieszny jest ten spór, czy placówki służby zdrowia są już samorządowe czy nie. Świadczy o niekompetencji wypowiadających się. Według mnie intencją ludzi, którzy wygłaszali hasła o przekazaniu szpitali samorządowi, było przebicie się do świadomości opinii publicznej z informacją, że to już nie rząd, a samorządy odpowiadają za kondycję tych placówek. Mówię to z dezaprobatą, wielkim niezadowoleniem, bo jakie jest sedno tej sprawy? „Solidarność” powtarza coraz dobitniej: spełnijmy postulat wprowadzenia systemowych rozwiązań płacowych w służbie zdrowia, zawrzyjmy układ zbiorowy. Panujący teraz chaos płacowy się nasila. Są skandale, sensacje o lekarzach, którzy zarabiają więcej od premiera przy bryndzy finansowej w innych obszarach. Ten chaos płacowy się rozlewa falą po całym kraju, potęguje spory w służbie zdrowia i za chwilę uniemożliwi wprowadzenie jakichkolwiek rozwiązań systemowych.

Pani minister Kopacz sama rozdzierała szaty na białym szczycie, że w służbie zdrowia dzieją się dramaty. Że w wielu placówkach fundusz płac przekracza 70 procent kosztów i żadna firma tego nie przetrzyma. Zatem piętnowała to. Rozjeżdżała przy okazji panią Kopacz ze stycznia, która wtedy ogłosiła, że kwestie płacowe to wyłączna sprawa związków zawodowych i dyrekcji placówek.

Chyba ma prawo zmienić zdanie, bo lepiej poznała sytuację?

Ja tylko pokazuję absurdy, które prowadzą do katastrofy. A teraz mówi się jeszcze o zmianie kompetencji właścicielskich. Jeśli w całej Polsce cedujemy odpowiedzialność za służbę zdrowia na samorządy zamiast na rząd, to ja pytam: kto jest odpowiedzialny za realizację konstytucyjnej zasady równego dostępu do świadczeń zdrowotnych? Okaże się, że tysiąc samorządów ma o tym decydować i każdy inaczej. Kto to skoordynuje? To jest zbrodnia, bo za chwilę zaczną umierać ludzie! Akurat to we mnie budzi wielki sprzeciw i emocje. Powiem więcej: rząd, który publicznie oświadcza, że nie czuje się na siłach ponosić swojej konstytucyjnej, ustawowej misji odpowiedzialności za system służby zdrowia i zastępuje ją chaosem, powinien się podać do dymisji. Za chwilę się okaże, że obecny rząd ma tak wielkie zaufanie do samorządów, że powinien im przekazać wojsko, policję, straż pożarną. Dlaczego nie? Pani się śmieje, ale ja wcale nie mówię tego żartem, tylko na podstawie ich furiactw.

Te formacje podlegają resortom siłowym, to co innego.

Dobrze, ale to też są systemy, za które rząd odpowiada konstytucyjnie, jak za służbę zdrowia. Mówiąc żartobliwie: mogę potraktować wystąpienie minister Kopacz o przekazaniu placówek służby zdrowia samorządom jako dowód, że weekendowa misja szukania oszczędności wcale nie jest propagandowa, bo oto rząd postanowił zlikwidować resort zdrowia. Bo skoro przekaże wszystko samorządom, to cel i sens jego istnienia znikną. To znakomite miejsce na oszczędności.

A „Solidarność” zgodzi się na prywatyzację szpitali?

Oczywiście, że nie. Jeśli będziemy organizować akcje protestacyjne, to jedna z pierwszych będzie w sprawie służby zdrowia. I już powoli o tym myślimy.

RZ: W poniedziałek przed Kancelarią Premiera będą protestować stoczniowcy z „Solidarności”. To zapowiedź serii manifestacji?

Janusz Śniadek: Na razie nie. To będzie pikieta, jeszcze nie manifestacja. Po prostu sytuacja przemysłu stoczniowego jest tragiczna. Warunkiem jego przetrwania są procesy prywatyzacyjne, UE postawiła twarde warunki – tylko to może powstrzymać nałożenie na stocznie sankcji. Natomiast osoby odpowiedzialne za te procesy prywatyzacyjne niemal je sabotują! Istnienie stoczni jest zagrożone. To jest więc krzyk rozpaczy pracowników, zwrócenie się do premiera, bo interwencje u ministra były nieskuteczne.

Pozostało 86% artykułu
Społeczeństwo
Pogoda szykuje dużą niespodziankę. Najnowsza prognoza IMGW na 10 dni
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Społeczeństwo
Burmistrz Głuchołaz: Odbudowa po powodzi odbywa się sprawnie
Społeczeństwo
Ostatnie Pokolenie zapewnia Polaków: Nie jesteśmy przeciwko wam
Społeczeństwo
Znamy Młodzieżowe Słowo Roku 2024. Co oznacza "sigma"?
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Społeczeństwo
53-letnia kobieta została raniona w głowę. W okolicy policjanci ćwiczyli strzelanie