[b]Rz: Cieszy się pani, że rosyjski premier zaprosił Donalda Tuska na obchody rocznicy zbrodni katyńskiej?[/b]
[b]Witomiła Wołk-Jezierska:[/b] Dla mnie i innych krewnych ofiar od lat walczących o sprawiedliwość i prawdę o tym mordzie to nie ma znaczenia. Nas zresztą na te obchody nikt dotąd nie zaprasza. Tak jakby obecność bliskich ofiar NKWD nie była dla polityków szczególnie istotna.
[b]Nie liczy więc pani na przełom w podejściu strony rosyjskiej do pełnego wyjaśnienia tej zbrodni?[/b]
Tyle już było do tego okazji, a nie widać nawet cienia szansy na taki przełom, bo od lat nie ma dobrej woli rosyjskich władz. Dla mnie zapowiadana wizyta Władimira Putina w Katyniu to wręcz afront. Przecież on nie protestował, kiedy rosyjskie sądy i prokuratura, odmawiając rehabilitacji naszych bliskich, nazywały ich szpiegami i terrorystami. Zatem po co tam jedzie? Aby oddać hołd takim ludziom?
[b]Oprócz pani i kilkunastu innych krewnych ofiar, którzy wystąpili przeciwko Rosji ze skargą katyńską do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, do Strasburga wybierają się kolejni Polacy. Czy coś się zmieniło, czy rosyjska prokuratura wojskowa udostępniła dokumenty z zakończonego w 2004 roku śledztwa katyńskiego?[/b]