Musieli z nich uciekać po tym, jak we wtorek wieczorem w wyniku awarii w sieci wybuchały kuchenki gazowe. Strażacy odebrali zgłoszenia o blisko 40 takich przypadkach. Zginął 50-letni mężczyzna. Osiem osób zostało rannych. Ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
– Najpierw był wybuch u sąsiadów, a potem ewakuacja. W mieszkaniu ciemno, na dwór wybiegłam, prawie tak jak stałam. A tam minus dziesięć. Koszmar – wspomina Helena Musielak z Zielonej Góry. Noc z wtorku na środę spędziła u przyjaciółki. Wczoraj mogła już wrócić do swojego mieszkania. – Jakaś obawa jest, bo takie rzeczy pozostają w człowieku na długo. Ale najgorsze już chyba za nami – mówi.
Podobnie mogą powiedzieć tysiące mieszkańców ewakuowanych z osiedli: Pomorskiego, Śląskiego i Raculki. – Większość z nich jest już w domach – wyjaśnia Urszula Śliwińska-Misiak, rzecznik wojewody lubuskiego.
Śledztwo w sprawie eksplozji wszczęła prokuratura.
Przyczyny wybuchów bada też komisja powołana przez Dolnośląską Spółkę Gazownictwa.