Demonstrujący rozdawali ulotki i informowali o kłopotach finansowych parków. To zdesperowani związkowcy, którzy wyszli dziś na zakopiankę. Jeden z pracowników Tatrzańskiego Parku Narodowego założył, by zwrócić na siebie uwagę, skórę misia. Około stu osób, jakie brały udział w pikiecie nie zablokowało jednak zakopianki, jak zapowiadali wcześniej związkowcy z „Solidarności".

W styczniu zlikwidowano gospodarstwa pomocnicze, działające dotąd przy parkach narodowych. Teraz zarobione przez parki pieniądze trafiają od razu do Warszawy, a stamtąd – za pośrednictwem resortu środowiska - część z nich wraca do parków dopiero po wielu tygodniach. Dlatego, jak mówili protestujący, parki muszą żyć na kredyt.

Protestujący żądali dymisji ministra środowiska i przyjęcia przepisów zapewniających parkom pieniądze na wypłaty dla pracowników i bieżącą działalność.

Rząd przyjął już projekt zmiany ustawy o ochronie przyrody. Dopiero jednak, gdy zaakceptuje go parlament, parki znów będą mogły na siebie zarabiać.