Andrzejowi i Danucie Pieniądzom, 77-letnim emerytom, grozi eksmisja na bruk. Sześć lat temu komornik zlicytował ich mieszkanie za długi znajomego sprzed lat. Za połowę wartości mieszkań w tamtym czasie.
Ich dramatyczną historię „Rz" opisała w kwietniu. Pan Andrzej przez cztery lata bezskutecznie pisał pisma do sądu, wierzycieli, komornika, by pozwolili mu sprzedać mieszkanie za dobrą cenę na rynku wtórnym pod kuratelą notariusza.
Pan Andrzej zastawił własne mieszkanie, by spłacić dług kolegi, który pożyczył pieniądze m.in. od przyszłej rzeszowskiej sędzi i jej męża. Ponieważ interes kolegi na Ukrainie nie wypalił, wierzyciele wystąpili o zwrot gotówki. Pan Andrzej liczył na to, że szybko upora się ze spłatą tego zobowiązania, bo chodziło tylko o 30 tys. zł. Tak się jednak nie stało – w efekcie wpadli z żoną w spiralę zadłużenia, z której nie wyjdą do końca życia.
Po licytacji mieszkania w 2007 r. ich zadłużenie praktycznie się nie zmieniło – z 226 tys. zł długu aż 136 tys. zł stanowiły odsetki. Od kilku lat komornik ściąga z ich skromnej emerytury tysiąc złotych dla właściciela ich mieszkania, kilkanaście dni temu zajął im konto w banku na poczet spłaty reszty długów. Od dawna żyją z groźbą eksmisji na bruk, bo jak pisaliśmy, nie przysługuje im ani lokal socjalny, ani komunalny.
Po tekście „Rz" sytuacja nieco się zmieniła. Gminna komisja mieszkaniowa ponownie – tym razem pozytywnie – zaopiniowała wniosek o mieszkanie złożony w sierpniu ubiegłego roku. Jak czytamy w decyzji, uczyniła tak „mimo niespełnienia warunków w uchwale Rady Miasta Rzeszów", za to ze względu na „wyjątkowo trudną sytuację mieszkaniową i życiową". Parze emerytów zostaje na życie ok. 500 zł miesięcznie, od kilku lat nie ogrzewają mieszkania.