Psy i koty z zakazem rozrodu

Odgórne czasowe zabronienie rozmnażania zwierząt domowych to jedyny sensowny sposób na walkę z ich bezdomnością – uważa stowarzyszenie.

Publikacja: 18.04.2023 03:00

Najwyższa Izba Kontroli od lat alarmuje, że schroniska dla zwierząt są przepełnione

Najwyższa Izba Kontroli od lat alarmuje, że schroniska dla zwierząt są przepełnione

Foto: PAP, Darek Delmanowicz

– Zamykanie zwierząt w schroniskach w klatkach do końca życia jest niehumanitarne. Już nie mówiąc o tym, że idą na to kolosalne środki – mówi Beata Samborowska, prezes Stowarzyszenia Inicjatyw Obywatelskich, zajmującego się m.in. walką z bezdomnością zwierząt. Właśnie wystąpiło ono z rewolucyjnym pomysłem: czasowym zakazem rozmnażania poza hodowlami zwierząt domowych, głównie psów i kotów.

Swój postulat zawarło w petycjach, które trafiły do Sejmu, Senatu oraz Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi. „Obecna sytuacja zwierząt w Polsce wskazuje, że dotychczasowe próby zlikwidowania bezdomności zwierząt nie przynoszą pożądanych efektów” – pisze stowarzyszenie. Jego zdaniem czasowy zakaz rozmnażania jest „jedynym humanitarnym i najskuteczniejszym rozwiązaniem”, a to od właściciela zależałoby, w jaki sposób zabezpieczyłby zwierzę: pilnując je, stosując antykoncepcję, sterylizację, a może kastrację.

Tłok w schroniskach

– W ten sposób w ciągu trzech trzech lat można zmniejszyć populację psów i kotów nawet o 50 proc., a w ciągu kilku lat dostosować ją do realnego zapotrzebowania. Oczywiście zawsze będą zwierzęta, które potrzebują adopcji, bo ich właściciele chorują, umierają, wyjeżdżają albo mają alergię. Natomiast możemy doprowadzić do pustych schronisk, przygotowanych do gotowości jak straż pożarna – zapowiada w rozmowie z „Rzeczpospolitą” Beata Samborowska.

Na nieprawidłowości związane z walką z bezdomnością zwierząt od lat zwraca uwagę Najwyższa Izba Kontroli. Zaś o tym, że schroniska są przepełnione, można przekonać się, choćby czytając nagłówki z ostatnich miesięcy. „W ostatnich miesiącach liczba psów na Paluchu drastycznie wzrasta” – napisał we wrześniu ubiegłego roku na temat słynnego warszawskiego schroniska portal psy.pl. „Dosłownie pęka w szwach. Mowa o schronisku dla zwierząt w Nowym Sączu. Już teraz jest tam ponad 70 psów. To szczeniaki, ale też seniorzy. Sporo starszych psów jest podrzucanych do schroniska” – to z kolei artykuł sprzed kilku dni na stronie Radia Eska. To tylko dwa z wielu przykładów.

– Obłożenie schronisk to realny problem. Nie tylko rośnie populacja naszych rodzimych psów, ale takie miejsca zasiliły też zwierzęta z Ukrainy – przyznaje Paweł Suski, były poseł PO i były szef Parlamentarnego Zespołu Przyjaciół Zwierząt. Zauważa, że według danych Inspekcji Weterynaryjnej roczne wydatki na schroniska dla zwierząt to około 200 mln zł.

Tylko czy postulat Stowarzyszenia Inicjatyw Obywatelskich jest możliwy do zrealizowania? Na razie na jego petycje nie odpowiedział żaden z adresatów. Zaś Paweł Suski ma wątpliwości: – Pomysł dobry, jednak raczej utopijny.

Droga na skróty?

O tym, w jaki sposób miałby być egzekwowany zakaz rozmnażania zwierząt domowych poza hodowlami, petycja nie wspomina. Zdaniem Pawła Suskiego nawet wprowadzenie kar finansowych mogłoby na niewiele się zdać. Jego zdaniem kary byłyby nieegzekwowalne, o czym może świadczyć fakt, że już teraz w ustawie o ochronie zwierząt znajdują się martwe przepisy, np. zabraniający trzymania psów na łańcuchach krótszych niż trzy metry i nie dłużej niż przez 12 godzin.

– Również tu egzekwowanie zakazu byłoby trudne, bo istnieją sfery znajdujące się poza kontrolą. Mowa o nieodpowiedzialnych właścicielach, zwierzętach wałęsających się i żyjących w dzikich watahach – zauważa Paweł Suski.

Receptą chipowanie

Jak więc rozwiązać problem? Zdaniem Pawła Suskiego należałoby zacząć od obowiązkowego chipowania psów i kotów, czego rządzący nie potrafią sfinalizować od kilkunastu lat. Prace nad takim rozwiązaniem rozpoczęły się za rządów PO, później temat podejmował PiS, ostatnio obowiązek chipowania zapowiedział w grudniu ubiegłego roku były już minister rolnictwa Henryk Kowalczyk.

– Żeby kontrolować rozmnażanie zwierząt, powinniśmy poważnie podejść do chipowania. Powinna powstać państwowa baza, uwzględniająca również hodowle, umożliwiająca ustalenie danych właścicieli zwierząt. Uchylenie się od chipowania powinno być wykroczeniem – zgadza się dr Agnieszka Gruszczyńska, specjalistka od prawa zwierząt z Uniwersytetu SWPS. – Oczywiście możemy też wprowadzić czasowy zakaz rozrodu, ale wcześniej musimy mieć narzędzie do ustalenia, czy zwierzęta rzeczywiście się nie rozmnażają – dodaje.

Zdaniem specjalistów powszechniejsza powinna stać się również sterylizacja i kastracja. Programy finansowania takich zabiegów już teraz prowadzi wiele gmin, jednak zdaniem Pawła Suskiego są one niewystarczające. – Dopóki chipowanie i sterylizacja nie zostaną uregulowane w ustawie, stanowić będą tylko działanie doraźne, które nie rozwiązuje problemu – mówi.

Beata Samborowska odpowiada, że upowszechnianie sterylizacji i kastracji powinno iść w parze z czasowym zakazem rozmnażania zwierząt domowych, a z jego wprowadzeniem nie ma co zwlekać. – Moim marzeniem jest to, by w schroniskach zwierzęta mogły chodzić luzem. Oglądanie schronisk pełnych klatek to dla mnie przerażające doświadczenie – dodaje.

– Zamykanie zwierząt w schroniskach w klatkach do końca życia jest niehumanitarne. Już nie mówiąc o tym, że idą na to kolosalne środki – mówi Beata Samborowska, prezes Stowarzyszenia Inicjatyw Obywatelskich, zajmującego się m.in. walką z bezdomnością zwierząt. Właśnie wystąpiło ono z rewolucyjnym pomysłem: czasowym zakazem rozmnażania poza hodowlami zwierząt domowych, głównie psów i kotów.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Społeczeństwo
Sondaż: Połowa Polaków za małżeństwami par jednopłciowych. Co z adopcją?
Społeczeństwo
Ponad połowa Polaków nie chce zakazu sprzedaży alkoholu na stacjach
Społeczeństwo
Poznań: W bibliotece odkryto 27 woluminów z prywatnych zbiorów braci Grimm
Społeczeństwo
Budowa S1 opóźniona o niemal rok. Powodem ślady osadnictwa sprzed 10 tys. lat
Społeczeństwo
Warszawa: Aktywiści grupy Ostatnie Pokolenie przykleili się do asfaltu w centrum