Protesty w obronie Luetzerath trwają od tygodni, jednak nasiliły się od środy, gdy zdecydowano się na interwencję. W sobotę protestujących wsparła Greta Thunberg. Szwedzka aktywistka klimatyczna miała być w Nadrenii Północnej-Westfalii tylko wczoraj, jednak w niedzielę ponownie zdecydowała się dołączyć do manifestujących.
Według informacji portalu dziennika „Bild”, Thunberg „nie zastosowała się do wezwania policji do opuszczenia miejsca”. Siedzącą samotnie na kopcu 20-latkę zabrało stamtąd dwóch funkcjonariuszy.
Usuwanie protestujących rozpoczęło się w środę. Mimo protestujących, operacja została uznana za zakończoną - ostatni demonstranci zostali wywiezieni - podał „Bild”. Niemieckie media informowały, że funkcjonariusze wspinali się nawet na drzewa, aby ściągnąć z nich protestujących. Z kolei koncern RWE podał w sobotę przed południem, że trwają przygotowania do wydostania dwojga aktywistów z tunelu, w którym się okopali. Nie wiadomo, jak skończyła się ta operacja. Jednocześnie trwa rozbiórka budynków, w tym – jak podają media – domu ostatniego rolnika w wiosce Eckardta Heukampa.
Organizatorzy protestu poinformowali, że w starciach z policją zostało rannych „dziesiątki osób”. Indigo Drau, rzeczniczka organizatorów, powiedziała w niedzielę na konferencji prasowej, że policja weszła z „czystą przemocą”. Dodała, że funkcjonariusze „bez skrępowania” bili protestujących, często po głowach. Aktywiści już w sobotę oskarżyli policję o użycie „masywnych pałek, gazu pieprzowego, armatek wodnych, psów i koni”.